Witam kochanych czytelników! Mam nadzieję,że jeszcze ktoś odwiedza tą stronkę. Nowy rozdział jest wprawdzie krótki, jednak wielkim sukcesem jest już to,że w ogóle się pojawił ;) Od razu dziękuję za wsparcie Zuzi,bez której na pewno nie wypociłabym tych kilku linijek. Jesteś zajebista, wiesz? ;3 Dziekuję za motywację ♥♥
+ Nowy rozdział nie jest rozdziałem ostatnim, ku waszej uciesze (lub nie) będzie ich więcej.
PS. Wybaczcie,jeśli pojawią się jakieś błędy - okropnie boli mnie głowa i nie miałam siły na sprawdzanie wszystkiego :)
Miłego czytania !
-Co z nimi ?-usłyszałam zdenerwowany głos ukochanego.
-Pannie Hew..storn dopisało szczęście, ma tylko kilka siniaków i lekki wstrząs mózgu. Natomiast drugiej dziewczynie tym razem się nie udało. Auto uszkodziło jej lewą nogę. Kość piszczelowa jest złamana,tak samo jak strzałkowa, ale lekarze dopilnują, by wszystko wróciło do normy. Proszę się nie martwić.
-Kiedy zostaną wypisane ?
-Myślę,że obie panie już dziś wrócą do domu.
-Dobrze,dziękuję.
Krok. Drugi. Trzeci. Krótkie szurnięcie.
-Zayn ? To Ty ?
-Eclipse. Nie śpisz,kochanie ?
-Nie. Która godzina ? Długo tu jestem? Gdzie jest Suzz ?
-Csiii.. Spokojnie. Jest druga po południu. Wylądowałyście tu około pierwszej nad ranem. Suzy jest na innym oddziale. Do tej pory nie wiedzieliśmy co z wami,bo lekarze nie chcieli nic mówić.. Tak się martwiłem..
-Nic nie mów.-szepnęłam, głaszcząc go po policzku.Nachylił się nieco, i gdy już miałam zamiar go pocałować,usłyszeliśmy krótkie kaszlnięcie.
-Ekhm, przeszkadzam ?- rzekł z zawadiackim uśmiechem Harry. Włosy miał bardziej rozczochrane niż zawsze, a po błysku w jego oczach domyśliłam się,że pił. Podszedł nieco chwiejnym krokiem i pochylił się ku Malik'owi.- Chłopcy chcą z Tobą o czymś pogadać..
-Coś się stało?
-Sam zobaczysz.-powiódł wzrokiem za moim ukochanym,a gdy ten zniknął za drzwiami,odwrócił się z powrotem ku mnie.- O, Eclipse, jak ślicznie wyglądasz! Chwila, chwila! Pokaż no te swoje włosy.. Nie chcę nic mówić złociutka,ale masz odrosty.-przyjrzał mi się z lekko pochyloną głową. Wyglądał trochę jak zapalony morderca bawiący się swoją ofiarą.
-Styles, idź sobie, jesteś porządnie nawalony..
-Co ty gadasz misiaczku? Po prostu mam wspaniały humor. Chodź no tu, dawno się nie widzieliśmy-rzekł,po czym ucałował mnie w oba policzki, chociaż wyczułam,że mało brakowało,a jego wargi spoczęłyby na moich.
-Siostro! Dobrze że siostra przyszła. Tego młodzieńca trzeba odwieźć do domu. Powinno tu być czterech mężczyzn,oni sie nim zajmą.
-Chodzi pani o śniadego bruneta, blondyna, i dwóch szatynów? Niedawno opuścili szpital.-powiedziała niska kobieta o rudych włosach i szerokim uśmiechu,po czym wyszła z sali.
-Co?! Jak to? Harry,co się stało?
-Patrz,ptaszek ! Co się stało? Nic się nie stało.. Pewnie pojechali do menadżera..
-Ale po co ?! Ehh, nieważne. Pewnie niczego się od Ciebie nie dowiem..Podaj mi,proszę, telefon.- poprosiłam Lokowatego,po czym wybrałam numer Cindy.-Cindy,wiem,że jesteś pewnie w pracy,ale musisz mi pomóc. Przyjedź do szpitala. Jestem w sali 206. Harry potrzebuje pomocy, a chło..
-WYPRASZAM SOBIE, NIE POTRZEBUJĘ POMOCY! CINDYYY SŁYSZYYYSZ LYPS KŁAAMIEEE..
-Eclipse,czy to był Harry? Co z nim?
-Zamknij się! No właśnie to się dzieje.. Ma chyba ze 2 promile we krwi..
-Omg, ktoś tu uczestniczył w dobrym melanżu!
-Cindy..
-Haha,przepraszam. Myślę,że uda mi się wymknąć. Sala nr 206,tak?
-Tak. Dzięki siostrzyczko, jesteś kochana.
-Wiem. Do zobaczenia za chwilę. Buziaki!
***
-Harry!! Łapy. Przy. Sobie!-usłyszałam krzyk siostry. W tym samym momencie szczęknęły drzwi.
-Kto maca moją kobietę?!-wrzasnął Tomlinson, wbiegając do salonu.-Stań do walki,niegodziwcze!
Podczas,gdy Harry i Louis ''bili się'' o Cindy, do domu wkroczyli pozostali chłopcy. Wszyscy ucałowali mnie i Cindy w policzek na powitanie. No, oprócz Zayn'a. On cmoknął Cindy, a do mnie podszedł z podejrzaną miną. Od razu mnie to zaniepokoiło.
-Coś się stało?-zapytałam.
-Nie, czemu pytasz?-odpowiedział mi,niespodziewanie uśmiechając się.
-Wyglądasz jakbyś nie miał humoru a ja się martw...
-Eclipse, mogę cię prosić na słówko?-przerwał mi Niall. Byłam szczerze zdziwiona,z piątki chłopaków z nim rozmawiałam najmniej.
-Emm,jasne. Co jest?
-Gdzie jest Suzzy?-zapytał blondyn. Zauważyłam,że jego twarz pokrywają rumieńce.
-Rodzice ją zabrali. Uważają, że nie powinna ''szlajać się po imprezach w takim stanie, a znając ją, to bez odpowiedniej opieki będzie się wymykać". Ale! Nie martw się słoneczko, jeszcze sobie poflirtujecie, i to nie raz.-powiedziałam z szerokim uśmiechem. Chłopak jeszcze bardziej się zaczerwienił.-Niall, przecież żartuję! Suzzy na pewno ucieszyłaby się z twojej troski. A teraz przepraszam cię, muszę dorwać Zayn'a.
Ruszyłam w stronę jednej z salonowych kanap.Mój ukochany przesunął się nieco, by zrobić mi miejsce. Położyłam się,opierając głowę na jego kolanach. Zaczął bawić się moimi włosami, a ja w przypływie wolnego czasu rozejrzałam się po pokoju. Cindy krzątała się w kuchni z Louisem jako pomocnikiem, Harry i Niall oglądali telewizję, co chwilę wybuchając śmiechem, a Liam przeglądał magazyny leżące na półce obok drugiej sofy.Stwierdziłam, że tworzymy całkiem zgraną 8-osobową rodzinkę. Brakowało tylko Suzy.
Z zamyślenia wyrwał mnie ciepły szept.
-O czym tak zawzięcie myślisz, co misiaku?
-O nas..I nie mam tu na myśli tylko naszej dwójki. To wszystko dzieje się tak szybko..Ale mimo wszystko jestem szczęśliwa. Zaryzykuję nawet i powiem że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Mam ciebie, mam siostrę,przyjaciół.. Czego chcieć więcej?
-Chyba powinnaś się przespać,kochanie. Zaczynasz filozofować.-Zaśmiał się,po czym wstał. Jednym, zgrabnym ruchem przerzucił mnie przez ramię i skierował się ku sypialni. Krzyczałam o pomoc,ale nikt nie reagował. Wszyscy tylko patrzyli i śmiali się.
-To może my pójdziemy do naszego mieszkania?-powiedział Liam szyderczym tonem,powstrzymując się od śmiechu. Rozległa się kolejna salwa śmiechu. Przez ułamek sekundy mój wzrok skierował się na Harry'ego. Tym razem się nie śmiał. Nie widziałam nic więcej,bo Malik zamknął za sobą drzwi. Ułożył mnie na łóżku po czym czule przykrył kołdrą.
-Mogę dzisiaj spać z Tobą?-zapytał nagle.- Jeśli wrócę na noc do siebie,chłopaki zaczną się ze mnie nabijać.
-Jeszcze się pytasz? Wskakuj.-odpowiedziałam,ściągając skarpetki. Zayn zgasił światło,więc nie widziałam nic a nic. Słyszałam tylko chwilowe szamotanie się pościeli.Nagle coś dotknęło mojej stopy.
-Eclipse! Jesteś zimna jak lód! Chodź no tu, ogrzeje cię.-szepnął Mulat.
Przysunęłam się do niego. Objął mnie ramieniem. Nasza różnica wzrostu w tym momencie wydała się dosyć znaczna,gdyż jego usta znajdowały się na wysokości mojego czoła. Co dziwne, mimo że nie byliśmy całkiem do siebie przytuleni, i tak poczułam przyjemne ciepło przepływające po moim ciele.
-Zayn?-wyszeptałam. Mój głos brzmiał niemal jak pisk.
-Tak?
-Kocham cię,wiesz?
-Wiem. Szkoda tylko że ja ciebie bardziej.-szepnął mi wprost do ucha. Jego ciepłe palce zaczęły błądzić po mojej szyi,wędrowały coraz wyżej, aż w końcu zatrzymały się przy szczęce. Przysunął moją twarz do swojej, po czym złożył na moich wargach najsłodszy pocałunek,jaki do tej pory otrzymałam. Całował delikatnie, czule a przy tym tak namiętnie,że aż zakręciło mi się w głowie. Odkleiliśmy się od siebie po dobrych pięciu minutach.
-Wiesz, naprawdę porządnie mnie rozgrzałeś.-zachichotałam,ponownie wtulając głowę w jego tors.
-Csii. Śpij już. Słodkich snów, Eclipse.-powiedział cicho,gładząc moje włosy.
yeahh ;D nareszciee :*
OdpowiedzUsuńdziękuję, dziękuję za te pochwały ;3
ohh do następnego rozdziału też bd Cię 'motywować' ;D
super blog
OdpowiedzUsuńweny
czekam na next
Nominowałam Cię Oluu ;D
OdpowiedzUsuńInfo znajdziesz u mnie. :P