Obudziłam się w pokoju Zayn'a. Gdy wstawałam,dotknęłam ręką czegoś miękkiego. Okazało się,że chłopak spał obok mnie. Zdałam sobie sprawę,że noc spędziłam z Malik'iem. Pytanie tylko,co się działo?
Jak najostrożniej zeszłam z łóżka. Na szafce nocnej zobaczyłam mały składzik damskich ubrań na których leżała zwinięta w rulonik karteczka. Podeszłam,chwyciłam zawiniątko i zaczęłam czytać.
Zasnęłaś. Spałaś tak słodko,że żadne z nas nie miało siły,by cię obudzić. Przyniosłam ci ciuchy na zmianę. Będę w domu około 14. Trzymaj się! xx
PS. ucałuj ode mnie Lou. :)
Zaczęłam się śmiać. Przestałam,gdy usłyszałam przeciągły jęk. Odwróciłam się. Zayn otworzył oczy,rozejrzał się, i powrócił do poprzedniego stanu. Wyglądał tak uroczo.. Zakochałam się w tym widoku równie mocno,jak w samym chłopaku.(Taak,wiem.. Pogięło mnie do końca..Ale to wina Malik'a, nie moja!)
Cichaczem wymknęłam się z pokoju do łazienki. Najwidoczniej wszyscy chłopcy spali.. No,prawie wszyscy.
-Liam ? Czemu nie śpisz ?
-Sprzątałem dom. Ciesz się,że nie widziałaś co się działo.. Dobrze,że byłaś z Zayn'em.-skrzywił się.
-Wiem co czujesz. Ja też zawsze musiałam być tą dojrzałą. A teraz wybacz,muszę ogarnąć moje czerwone zarośla..-spojrzałam w górę. Liam zachichotał.
-Powodzenia.-poklepał mnie po plecach,po czym udał się do kuchni. Ja pobiegłam do łazienki. Szybko ubrałam się i uczesałam. Wróciwszy do pokoju, usiadłam na łóżku obok Malik'a. Patrzyłam na niego jak zaczarowana. Był idealny. Nie dziwiłam się Bogu,że chciał go tak prędko u siebie.. Położyłam swoją dłoń na jego. Po chwili palce Zayn'a splotły się z moimi. Otworzył oczy.
-Lypsie. Cześć.-wyszeptał z uśmiechem.
-Witaj. Jak się spało?-odwzajemniłam uśmiech.
-Świetnie. Śniłaś mi się.-odparł chłopak,kładąc głowę na moich kolanach. Bawił się moimi włosami,robiąc przy tym dziwne miny. Śmiałam się jak idiotka. W pewnym momencie Zayn popatrzył na mnie z chytrym uśmieszkiem.
-Co się stało?-Zapytałam przerażona.
-Nic..-wymruczał. Zaczynałam się naprawdę bać.- Masz łaskotki?
-Co? Nie.. nie.. NIE! ZAAAAAAAAAAYN!!!-wypiszczałam,gdy Malik zaczął mnie łaskotać. Rzucił się na mnie,zebym nie uciekła. Łaskotał mnie dobre pięć minut,zanim wymyśliłam podstęp. - BO NIE BĘDZIE BUZIAKÓW !
Wiedziałam,że zadziała.Przestał. Wreszcie mogłam oddychać. Zayn leżał obok mnie. Nagle przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować. Nie wiedziałam o co chodzi,ale co tam. Podobało mi się to. Odwzajemniłam pocałunek. Po chwili Napaleniec odsunął się ode mnie.
-Czyli jednak będą?
-Pomyślę nad tym.
-Pomogę ci zdecydować.-wyszeptał prosto do mojego ucha, po czym przyssał się do moich warg. Objął mnie, by przyciągnąć jak najbliżej do siebie. Wplotłam palce w jego włosy. Nasze języki tańczyły w rytmie miłości. Tkwiliśmy w.. cóż.. bardzo ciekawej pozie,gdy ktoś otworzył drzwi. Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
-Ekhm..
-Harry?- jęknęliśmy jednocześnie. W drzwiach ukazał się prawie nagi Styles. Miał na sobie tylko bokserki. Chyba lubił szpanować klatą. No,w sumie miał czym.. Poprawił swoje nieogarnięte loki, po czym przemówił.
-To ja. Emm..przepraszam,jeśli przeszkodziłem.. Eclipse,Cindy dzwoniła. Powiedziała,że wróci trochę później do domu. Prosiła,żebyśmy się Tobą zajęli,abyś nie była sama w domu..Ale stwierdziłem,że będzie lepiej,jeśli ty zostaniesz u nas. Cin nie miała nic przeciwko.Więc jeśli chcesz..-podrapał się po głowie.
Zayn spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Jasne.-uśmiechnęłam się do Harry'ego.- Jesteście głodni ? Bo ja chętnie bym coś zjadła.
-Taaaaaak!- krzyknęli obaj; Lokowaty podskakując radośnie, a Zayn zrywając się z łóżka. Dziwnie się czułam przy dwóch półnagich facetach.Ale cóż,takie życie.
Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Postanowiłam upiec naleśniki - moją specjalność. Gdy przygotowałam już ciasto, podbiegł do mnie Niall.
-Dla mnie 8 naleśników,proszę.-powiedział z wyszczerzem.
-8?!
-To jego minimum..-wymamrotał Hazz, a Zayn skinął głową.
-Jezus Maria! Ehh.. No dobra. Siadajcie już.- jęknęłam.
Czekało mnie sporo roboty..
Perspektywa Harry'ego
-Jezus Maria! Ehh.. No dobra. Siadajcie już.
Zaśmiałem się. Ona była taka cudna.. Sposób w jaki poprawiała fryzurę..Jej uśmiech,gdy zajadaliśmy się naleśnikami.. Mój cały świat stał obok mnie..
Problem w tym,że ona kochała Zayn'a..A on ją.. Co on miał,czego ja nie miałem?
-Hej,Eclipse.. Możesz na chwilę ?
-Jasne.-poszedłem do mojego pokoju,a ona za mną.-No, co cię trapi,Hazz ?
-Jesteś dla mnie miła?!- otworzyłem buzię ze zdziwienia. Zmieniła się..
-Uważaj,bo ci mucha wleci.
-Czyli jednak nie..
-Nie zmieniaj tematu. Co się stało ?
-Bo ja..
-Śmiało.-uśmiechnęła się słodko.
-Kocham cię. Kocham cię, Lyps. Od pierwszego spojrzenia w oczy. Od pierwszego spotkania..
-Harry.. Ja..
-Wiem,kochasz Zayn'a. On ciebie też.. Bądźcie szczęśliwi. Tylko na tym mi zależy..Ale proszę,pamiętaj,że zawsze możesz na mnie liczyć..Gdy on cię opuści, ja będę obok..Zawsze.-wyszeptałem, po czym zacząłem się do niej przysuwać.Przyparłem ją do ściany,namiętnie całując,aczkolwiek starałem się być jak najdelikatniejszy. Eclipse miała ciepłe,miękkie wargi. Była idealna.. Stop! Już to chyba mówiłem.. Boże,to już chyba obsesja..
Odsunęła mnie od siebie.
-Jak mogłeś?! Co gdyby do pokoju wszedł Zayn?-pisnęła.
-Wybacz..-szepnąłem. Miałem łzy w oczach. Otwierając drzwi uśmiechnąłem się sztucznie,nie chcąc,by któryś z chłopaków zauważył mój smutek. Wyszedłem z pokoju. Niall wsadził talerze do zmywarki i podszedł do mnie. Zayn pobiegł do Eclipse,która właśnie opuszczała moją sypialnię.Ujrzałem kątem oka,że się pocałowali..
-I jak tam?-zapytał Nialler,który wiedział o wszystkim.
-Tak jak myślałem.. Ona kocha Malik'a. To bez sensu.. -po moim policzku spłynęła łza. Wytarłem ją natychmiast. Horan objął mnie ramieniem.
-Będzie dobrze,stary. Teraz idziemy na panienki,mój kolego. Zrób się na bóstwo,hahahahaha, -zaczął się śmiać jak idiota- i,haahahhahaha, wyruszamy na polowanie.-poruszył brwiami.
Skinąłem głową. Powolnym krokiem udałem się do mojego pokoju. Słyszałem śmiech i pisk dochodzący z pokoju Zayn'a. Musiałem o niej zapomnieć. Musiałem.. znaleźć..kogoś na pocieszenie! Wreszcie zrozumiałem, o co chodziło Niall'owi..
--------
witam ! :D Rozdział wyszedł nudny,wiem. Ale stwierdziłam,że przydałaby się taka ''przerwa'' w akcji. W dalszych rozdziałach będzie ciekawiej. (mam nadzieję :x) W ogóle zastanawiam się,jak to wszystko zrobić..Bo mam dwa scenariusze: dramatyczny, i romantyczny. I nie wiem,który lepszy ^^ Jeśli macie jakieś propozycje,to piszcie ;)
Ciao ! xo
niedziela, 27 maja 2012
środa, 23 maja 2012
rozdział 7.
-Eclipse? Jezus Maria,ty żyjesz! Co ci się stało?!- piszczała moja siostra, przyglądając mi się z wybałuszonymi oczami. Podniosłam się z kanapy i usiadłam na oparciu. Na mojej ręce ujrzałam lekko zakrwawiony bandaż.-Musiałam to zrobić. Rana wyglądała okropnie. Coś ty sobie zrobiła ?
-Co ? Aaaa..Gdy wracałam do domu, Upadłam na kawałek szkła. Natychmiast je wyjęłam i pobiegłam do mieszkania.Weszłam do wanny,bo chciałam przemyć ranę.I jakoś tak zakręciło mi się w głowie..
-Boże, Lyps.. Ty to masz szczęście. Chodź,zmienię Ci opatrunek.-Cindy pociągnęła mnie do łazienki. Wyciągnęła apteczkę i starannie zdjęła bandaż,po czym założyła nowy. Po 'operacji' zostawiła mnie na chwilę,po czym przyniosła mi jakieś ciuchy.
-To na imprezę. Musisz olśnić Zayn'a.-wyszczerzyła się.-Wykąp się. Tylko szybko, bo mam plan,co zrobić z twoimi włosami.-i znowu posłała mi ten swój cwaniacki uśmieszek.
-NIE ! Sama się tym zajmę.
-Ale Lyps..-zrobiła usta w ciup.
-Nie. A teraz,proszę, wyjdź. Chcę się wykąpać.
-Myślisz że ja cię nigdy nago nie widziałam?
-Mam nadzieję. No już,precz,potworze!-wypchnęłam zrozpaczoną siostrę z łazienki.
***
Po godzinie byłyśmy gotowe. Ja ubrana w ciuchy od Cindy i uczesana w luźny kok,siostra zaś w całkiem ciekawy zestaw. Cindy musiała poświęcić dodatkowe 10 minut na makijaż, ja natomiast tylko musnęłam usta pomadką, a rzęsy tuszem. Zamknąwszy drzwi,wyszłyśmy z mieszkania. Dzięki Bogu od domu chłopaków dzieliło nas tylko kilkanaście schodków.
-Pięknie wyglądasz.-szepnęła, szturchając mnie w ramię.
-Ty też.-uśmiechnęłam się,poprawiając grzywkę. Poczułam okropny ból w ręce.- Ehh,ta rana psuje imprezę..
-Było na siebie uważać!-zaśmiała się siostra,dzwoniąc do drzwi chłopaków. Otworzył nam Louis. Na widok Cindy od razu się uśmiechnął, a jej twarz zalała się rumieńcem. Zrobiłam w myślach 'awwwww'.
-Cześć,wchodźcie.- powiedział gościu w paskach.
Obie skinęłyśmy głowami. W salonie było słychać muzykę,toteż tam się udałyśmy.
Zobaczyłam go. Nagle wszystko przestało się liczyć. Stał tam z Harry'm, śmiał się. Był normalnym sobą..Myśl,że miałam go stracić przyprawiała mnie o dreszcze. Gdy zorientował się,że na niego patrzę, podszedł do mnie. Pocałował mnie w policzek na powitanie,a ja poczułam motylki w brzuchu.
-Jak tam?- puścił do mnie oko.
-Okej.
-Humor już lepszy ?
-Tak,zdecydowanie.
Nagle rozbrzmiały pierwsze słowa jakiejś powolnej piosenki.Zayn ujął moją dłoń.
-Zatańczysz?-zapytał.
Przytaknęłam. Delikatnie przysunął mnie do siebie. Zaczęliśmy bujać się we wszystkie strony. Nawet nie wiem kiedy przytuliłam chłopaka. Jemu najwidoczniej to nie przeszkadzało, bo zrobił to samo. W pewnym momencie poczułam jego oddech na moim policzku
-Popatrz..-wyszeptał,kierując wzrok przed siebie. Obejrzałam się. W kącie, na sofie,siedzieli Lou i Cindy.Szeptali sobie coś do ucha i śmiali się. Uśmiechnęłam się, po czym z powrotem skierowałam wzrok na Zayn'a. Patrzyliśmy sobie w oczy,nadal tańcząc. Obok nas bujali się Liam i jego prześliczna towarzyszka.Chyba nazywała się Danielle? W zamyśleniu potknęłam się o własną nogę. Gdyby nie Malik,leżałabym na podłodze. W ostatniej chwili złapał mnie. Szacun dla niego za refleks.Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej niż wcześniej. Objął mnie dosyć mocno,tak, bym nie zrobiła sobie krzywdy. Nadal patrząc mi w oczy,zaczął zbliżać swoją twarz do mojej.Nasze czoła i nosy się stykały.. Gdy Zayn już lekko musnął moją wargę, podbiegła Cindy. Spiorunowałam ją wzrokiem,a ona tylko się zaśmiała.
-Trzeba ci zmienić opatrunek.-powiedziała,ciągnąc mnie do,jak mi się zdawało,łazienki.Chłopak potrząsnął głową i popatrzył na mnie dziwnie.
-Jaki opatrunek?- zapytał zdziwiony. Uniosłam rękę. Wytrzeszczył oczy. -Co ci...-zaczął,lecz Cindy mu przerwała.
-Długa historia. Chodź,Lyps.
-Cindy,ja to zrobię.Idź do Louis'a.
-Na pewno.. ?
-Tak!-syknęliśmy z Zayn'em jednocześnie,po czym posłaliśmy sobie rozbawione spojrzenia.
-Okej..-pisnęła Cin, i udała się do oglądającego film Paskomaniaka.
Poszliśmy do łazienki, która okazała się jedną z dwóch.Była całkiem duża. Mogłoby się w niej zmieścić z 20 osób naraz..
Malik otworzył dużą szafkę,stojącą obok umywalki, i wyciągnął apteczkę. Machnął do mnie ręką,bym podeszła, i to właśnie zrobiłam.
-Może troszkę zaboleć. Jeśli chcesz,to trzymaj mnie za rękę.-powiedział z uśmiechem na twarzy. Ujęłam jego dłoń. Była duża..i ciepła.Drugą opierałam się o umywalkę. Zayn ostrożnie zdjął bandaż. Rzeczywiście, trochę kuło. Jednak nie zwróciłam na to uwagi. Byłam zbyt zajęta przyglądaniu się chłopakowi.Zachowywał się jak doświadczony lekarz. Wszystko robił wyjątkowo delikatnie i czule. Gdy owijał rękę bandażem, spojrzał na mnie kątem oka i zaśmiał się.Zrobiłam dziwną minę,która całkiem go rozbawiła.Zaczął się rechotać jak kretyn,ale szybko przestał.-Co tak patrzysz ? Mów, jak to zrobiłaś ?
-Miałam mały wypadek.. -skrzywiłam się.-O boże.. boli!-zrobiłam smutną minkę.-I nikt mi nie da buziaka,żeby przestało..-udałam szloch.Przymknęłam oczy,by zobaczyć jego reakcję, ciągle udając płacz. Chłopak zaczął się zbliżać.Ruszał ustami-prawdopodobnie liczył kroki.Jeden..Drugi..Trzeci.. Przy czwartym nasze nogi już się stykały. Położył dłonie na moich policzkach. Był coraz bliżej. Po kilku sekundach czułam już tylko jego oddech na swojej twarzy. Przejechał kciukiem po mojej powiece,więc domyśliłam się,że mnie przyłapał. Otworzyłam oczy. W jego własnych ujrzałam niepewność. Pogładziłam spoczywające na moich policzkach dłonie Zayn'a, po czym ledwo zauważalnie skinęłam głową.
W końcu zebrał się na odwagę. Na krótki moment wpił się w moje usta,a potem odsunął tak,że nasze twarze dzieliło około 3 centymetrów.
-Więcej?-wymruczał.
-Więcej.-wyszeptałam,przesuwając palcem po jego policzku. Uśmiechnął się,po czym przycisnął mnie do ściany,unosząc lekko. Złożył pocałunek na moim lewym obojczyku, by później kierować się coraz wyżej ku wargom. Był ostry i czuły jednocześnie. Nasze usta były dla siebie stworzone. Nie,poprawka. Cali byliśmy dla siebie stworzeni. Nie miałam ku temu żadnych wątpliwości.Mogłabym wiecznie tkwić w tym pocałunku,lecz ktoś zapukał do drzwi.
-Cholera!-syknął Zayn.
-Spokojnie..-szepnęłam mu do ucha.
Zarumienił się.Złożył na moich wargach szybki pocałunek,po czym otworzył drzwi. Naszym oczom ukazał się Harry.
-My też mamy prawo do tej łazienki,wiecie? -zaśmiał się.
-Oj dobra..-mruknął Zayn.
-Csii.. Proszę,Hazz,możesz już wejść.-obdarzyłam Lokowatego uśmiechem, a następnie wyciągnęłam Malik'a z łazienki. Poszliśmy do jego pokoju. Rozmawialiśmy całą noc,jakbyśmy znali się od zawsze...
-Co ? Aaaa..Gdy wracałam do domu, Upadłam na kawałek szkła. Natychmiast je wyjęłam i pobiegłam do mieszkania.Weszłam do wanny,bo chciałam przemyć ranę.I jakoś tak zakręciło mi się w głowie..
-Boże, Lyps.. Ty to masz szczęście. Chodź,zmienię Ci opatrunek.-Cindy pociągnęła mnie do łazienki. Wyciągnęła apteczkę i starannie zdjęła bandaż,po czym założyła nowy. Po 'operacji' zostawiła mnie na chwilę,po czym przyniosła mi jakieś ciuchy.
-To na imprezę. Musisz olśnić Zayn'a.-wyszczerzyła się.-Wykąp się. Tylko szybko, bo mam plan,co zrobić z twoimi włosami.-i znowu posłała mi ten swój cwaniacki uśmieszek.
-NIE ! Sama się tym zajmę.
-Ale Lyps..-zrobiła usta w ciup.
-Nie. A teraz,proszę, wyjdź. Chcę się wykąpać.
-Myślisz że ja cię nigdy nago nie widziałam?
-Mam nadzieję. No już,precz,potworze!-wypchnęłam zrozpaczoną siostrę z łazienki.
***
Po godzinie byłyśmy gotowe. Ja ubrana w ciuchy od Cindy i uczesana w luźny kok,siostra zaś w całkiem ciekawy zestaw. Cindy musiała poświęcić dodatkowe 10 minut na makijaż, ja natomiast tylko musnęłam usta pomadką, a rzęsy tuszem. Zamknąwszy drzwi,wyszłyśmy z mieszkania. Dzięki Bogu od domu chłopaków dzieliło nas tylko kilkanaście schodków.
-Pięknie wyglądasz.-szepnęła, szturchając mnie w ramię.
-Ty też.-uśmiechnęłam się,poprawiając grzywkę. Poczułam okropny ból w ręce.- Ehh,ta rana psuje imprezę..
-Było na siebie uważać!-zaśmiała się siostra,dzwoniąc do drzwi chłopaków. Otworzył nam Louis. Na widok Cindy od razu się uśmiechnął, a jej twarz zalała się rumieńcem. Zrobiłam w myślach 'awwwww'.
-Cześć,wchodźcie.- powiedział gościu w paskach.
Obie skinęłyśmy głowami. W salonie było słychać muzykę,toteż tam się udałyśmy.
Zobaczyłam go. Nagle wszystko przestało się liczyć. Stał tam z Harry'm, śmiał się. Był normalnym sobą..Myśl,że miałam go stracić przyprawiała mnie o dreszcze. Gdy zorientował się,że na niego patrzę, podszedł do mnie. Pocałował mnie w policzek na powitanie,a ja poczułam motylki w brzuchu.
-Jak tam?- puścił do mnie oko.
-Okej.
-Humor już lepszy ?
-Tak,zdecydowanie.
Nagle rozbrzmiały pierwsze słowa jakiejś powolnej piosenki.Zayn ujął moją dłoń.
-Zatańczysz?-zapytał.
Przytaknęłam. Delikatnie przysunął mnie do siebie. Zaczęliśmy bujać się we wszystkie strony. Nawet nie wiem kiedy przytuliłam chłopaka. Jemu najwidoczniej to nie przeszkadzało, bo zrobił to samo. W pewnym momencie poczułam jego oddech na moim policzku
-Popatrz..-wyszeptał,kierując wzrok przed siebie. Obejrzałam się. W kącie, na sofie,siedzieli Lou i Cindy.Szeptali sobie coś do ucha i śmiali się. Uśmiechnęłam się, po czym z powrotem skierowałam wzrok na Zayn'a. Patrzyliśmy sobie w oczy,nadal tańcząc. Obok nas bujali się Liam i jego prześliczna towarzyszka.Chyba nazywała się Danielle? W zamyśleniu potknęłam się o własną nogę. Gdyby nie Malik,leżałabym na podłodze. W ostatniej chwili złapał mnie. Szacun dla niego za refleks.Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej niż wcześniej. Objął mnie dosyć mocno,tak, bym nie zrobiła sobie krzywdy. Nadal patrząc mi w oczy,zaczął zbliżać swoją twarz do mojej.Nasze czoła i nosy się stykały.. Gdy Zayn już lekko musnął moją wargę, podbiegła Cindy. Spiorunowałam ją wzrokiem,a ona tylko się zaśmiała.
-Trzeba ci zmienić opatrunek.-powiedziała,ciągnąc mnie do,jak mi się zdawało,łazienki.Chłopak potrząsnął głową i popatrzył na mnie dziwnie.
-Jaki opatrunek?- zapytał zdziwiony. Uniosłam rękę. Wytrzeszczył oczy. -Co ci...-zaczął,lecz Cindy mu przerwała.
-Długa historia. Chodź,Lyps.
-Cindy,ja to zrobię.Idź do Louis'a.
-Na pewno.. ?
-Tak!-syknęliśmy z Zayn'em jednocześnie,po czym posłaliśmy sobie rozbawione spojrzenia.
-Okej..-pisnęła Cin, i udała się do oglądającego film Paskomaniaka.
Poszliśmy do łazienki, która okazała się jedną z dwóch.Była całkiem duża. Mogłoby się w niej zmieścić z 20 osób naraz..
Malik otworzył dużą szafkę,stojącą obok umywalki, i wyciągnął apteczkę. Machnął do mnie ręką,bym podeszła, i to właśnie zrobiłam.
-Może troszkę zaboleć. Jeśli chcesz,to trzymaj mnie za rękę.-powiedział z uśmiechem na twarzy. Ujęłam jego dłoń. Była duża..i ciepła.Drugą opierałam się o umywalkę. Zayn ostrożnie zdjął bandaż. Rzeczywiście, trochę kuło. Jednak nie zwróciłam na to uwagi. Byłam zbyt zajęta przyglądaniu się chłopakowi.Zachowywał się jak doświadczony lekarz. Wszystko robił wyjątkowo delikatnie i czule. Gdy owijał rękę bandażem, spojrzał na mnie kątem oka i zaśmiał się.Zrobiłam dziwną minę,która całkiem go rozbawiła.Zaczął się rechotać jak kretyn,ale szybko przestał.-Co tak patrzysz ? Mów, jak to zrobiłaś ?
-Miałam mały wypadek.. -skrzywiłam się.-O boże.. boli!-zrobiłam smutną minkę.-I nikt mi nie da buziaka,żeby przestało..-udałam szloch.Przymknęłam oczy,by zobaczyć jego reakcję, ciągle udając płacz. Chłopak zaczął się zbliżać.Ruszał ustami-prawdopodobnie liczył kroki.Jeden..Drugi..Trzeci.. Przy czwartym nasze nogi już się stykały. Położył dłonie na moich policzkach. Był coraz bliżej. Po kilku sekundach czułam już tylko jego oddech na swojej twarzy. Przejechał kciukiem po mojej powiece,więc domyśliłam się,że mnie przyłapał. Otworzyłam oczy. W jego własnych ujrzałam niepewność. Pogładziłam spoczywające na moich policzkach dłonie Zayn'a, po czym ledwo zauważalnie skinęłam głową.
W końcu zebrał się na odwagę. Na krótki moment wpił się w moje usta,a potem odsunął tak,że nasze twarze dzieliło około 3 centymetrów.
-Więcej?-wymruczał.
-Więcej.-wyszeptałam,przesuwając palcem po jego policzku. Uśmiechnął się,po czym przycisnął mnie do ściany,unosząc lekko. Złożył pocałunek na moim lewym obojczyku, by później kierować się coraz wyżej ku wargom. Był ostry i czuły jednocześnie. Nasze usta były dla siebie stworzone. Nie,poprawka. Cali byliśmy dla siebie stworzeni. Nie miałam ku temu żadnych wątpliwości.Mogłabym wiecznie tkwić w tym pocałunku,lecz ktoś zapukał do drzwi.
-Cholera!-syknął Zayn.
-Spokojnie..-szepnęłam mu do ucha.
Zarumienił się.Złożył na moich wargach szybki pocałunek,po czym otworzył drzwi. Naszym oczom ukazał się Harry.
-My też mamy prawo do tej łazienki,wiecie? -zaśmiał się.
-Oj dobra..-mruknął Zayn.
-Csii.. Proszę,Hazz,możesz już wejść.-obdarzyłam Lokowatego uśmiechem, a następnie wyciągnęłam Malik'a z łazienki. Poszliśmy do jego pokoju. Rozmawialiśmy całą noc,jakbyśmy znali się od zawsze...
wtorek, 22 maja 2012
rozdział 6.
[muzyka] [muzyka2]
Operacja trwała stanowczo za długo. Siedziałam(nadal zapłakana) pod drzwiami sali operacyjnej. Chłopcy nie mogli usiedzieć w miejscu,toteż chodzili po korytarzu. Tylko Harry usiadł obok mnie i mocno przytulił. Szeptał,że będzie dobrze,że niedługo wyprowadzą go z sali,i będziemy żyć razem już na zawsze. Mówiąc to ostatnie,dziwnie posmutniał. Udałam,że nie widzę,bo stwierdziłam,iż nie warto wgłębiać się w ten temat ze względu na Zayn'a. Wtuliłam się w Hazzę i zamknęłam oczy z nadzieją,że czas upłynie szybciej,jeśli zasnę.
-Obudzisz mnie,jak będzie po wszystkim?- wyszeptałam w jego ramię. Przytaknął. Ułożyłam się więc wygodnie i odpłynęłam w ciemną otchłań..
***
Poczułam lekkie szturchnięcie.
-Lyps, wstawaj. Operacja skończyła się kilka minut temu. Możemy odwiedzić Zayn'a. - Harry mówił smutnym,lecz nadal ciepłym tonem. Chciałam wstać,lecz gdy tylko uniosłam głowę,poczułam okropny ból w skroniach i z powrotem upadłam na krzesło. Stojący obok Styles'a blondas pomógł mi wstać. Uśmiechnęłam się do niego lekko i podążyłam do Zayn'a , trzymając się Hazzy i Niall'a.Gdy dotarliśmy na miejsce, w moim sercu błysnęła iskierka nadziei. Pomachałam do Loui'ego i Liam'a, po czym skierowałam wzrok na Malik'a. Wyglądał prawie normalnie. Policzki miał lekko rumiane,na twarzy widniał lekki uśmiech. Brązowe oczy błądziły wzrokiem po ścianach. Gdy ujrzały mnie, poczułam falę ciepła na moim ciele.Nie lubiłam patrzenia na mnie w taki sposób. Było to krępujące.Chłopak wpatrywał się we mnie. Nasze spojrzenia się zetknęły, a ja, trochę zawstydzona, obdarzyłam czarnowłosego anioła najsłodszym uśmiechem,na jaki mnie było stać. Harry przyglądał się nam dziwnym wzrokiem.
-Jak się czujesz ?- zapytałam,podchodząc do Mulata. Liam zwolnił dla mnie krzesło obok łóżka. Podziękowałam,i usiadłam na nim.
-Dobrze. Jestem zdrów jak ryba.No.. prawie. Prawdopodobnie już dziś wypiszą mnie z tego okropnego -tu wzdrygnął się- szpitala.
-I z tego powodu robimy małą domóweczkę. Oczywiście Ty i Cindy jesteście zaproszone- rzekł Louis. Zaśmiałam się.
-Cieszę się,że już dobrze. -pogłaskałam czule jego dłoń. Spojrzał na mnie. Miał takie same serdeczne spojrzenie,jak mój ojciec.. Łza zakręciła mi się w oku. Po chwili zaczęła płynąć po moim policzku. Zayn zauważył to,tak samo jak reszta chłopców. Wszyscy dziwnie na mnie popatrzyli, a chory czule otarł łezkę z mojej twarzy.
-Co się stało?- zapytał zmartwiony.
-Nic.. Ja.. muszę wyjść..- wstałam z krzesła i praktycznie wybiegłam z sali. Usłyszałam za sobą krzyk,lecz nie zatrzymałam się.. W biegu wpadłam na jakiegoś pana. -O boże.. przepraszam pana! Nie chciałam.. - Ujrzałam lekarza na oko po 60, z dającą się we znaki siwizną i zmarszczkami na twarzy. Wyglądał na miłego mężczyznę.
-Nic się nie stało,panienko. -Przyglądał mi się uważnie. Nerwowym gestem odgarnęłam czerwony kosmyk z twarzy. -Chwila.. Pani zapewne jest Eclipse Hewstorn,prawda ?
-We własnej osobie.-Wysiliłam się i posłałam lekarzowi uśmiech.
-Jest pani dziewczyną pana Malik'a ?
-Powiedzmy.. A czy coś się stało ?- zaczynałam się bać.
-Właściwie to tak. Zapraszam panią do gabinetu.-spojrzał na moje nadal mokre policzki i dodał- nie zajmę pani dużo czasu..
Poprowadził mnie do małego pomieszczenia. Okazało się,że miły staruszek był ordynatorem szpitala,a także lekarzem mojego anioła.(tak wiem,przesłodzone..ale inaczej nie dało się go nazwać)
Mężczyzna usiadł za biurkiem,otworzył jedną z szuflad i zaczął w niej grzebać. Po chwili wyciągnął teczkę,w której,jak się domyśliłam,były umieszczone dane Zayn'a.
-Jak zapewne pani wie..-zaczął,lecz mu przerwałam.
-Mogłabym prosić,by nie mówił pan do mnie 'pani' ?
-Dobrze. Więc..Jak zapewne wiesz, dziś twój chłopak miał operację na serce.
-Tak,wiem o tym.
-Podczas operacji nasi lekarze.. Interesujesz się medycyną?
-Szczerze to ani trochę.. W szkole byłam słaba z biologii, chemii itp.
-W sumie lepiej dla mnie, nie muszę dużo tłumaczyć.. Powiem w skrócie. Panu Malik'owi zostało pół roku życia.
Zatkało mnie.
-M..Może pan powtórzyć ?-Łzy napływały mi do oczu.
-Twojemu chłopakowi pozostało około 180 dni do śmierci.
-I przez tyle czasu nie uda się mu pomóc ?! CO TO MA KURWA BYĆ ?! ŻARTY JAKIEŚ ?!
-Przykro mi.. Chciałbym też prosić o dyskrecję.. Chyba nie chcesz,żeby twój chłopak ostatnie miesiące życia spędził w rozpaczy.. ?
-Nie, nie chcę.. -syknęłam i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Wybiegłam ze szpitala,mijając salę Zayn'a. Łzy ciekły mi po twarzy strumieniami. Pobiegłam do najbliższego sklepu i kupiłam paczkę żyletek. Wezwałam taksówkę,by zawiozła mnie do domu. Wiedziałam,że Cindy wróci dziś późno,tymczasem była dopiero 16. Otworzyłam drzwi, po czym weszłam do mieszkania.Podreptawszy do łazienki,ściągnęłam z siebie ciuchy, po czymweszłam do wanny. Sięgnęłam do kieszeni rurek po żyletki. Wyjęłam jedną. Przejechałam lekko po palcu wskazującym. Natychmiast ukazała się kropla krwi.
-dobre są..-syknęłam. Odłożyłam na chwilę narzędzie. Odkręciłam kran. Gdy wanna była już pełna, zakręciłam kurek i położyłam się. Ponownie chwyciłam żyletkę, i zrobiłam sporą kreskę na lewej ręce. Czerwona ciecz skapywała obficie do wody. Patrzyłam na to zjawisko jak zahipnotyzowana.. Ból w ranie nasilał się. Było tak,jak chciałam..Owinęłam rękę ręcznikiem.Wyskoczyłam na chwilę z wanny i udałam się do salonu po jakiś trunek. Złapałam pierwszą lepszą butelkę i wróciłam do łazienki. Rozłożyłam się. Patrzyłam,jak plama na ręczniku robi się coraz większa. Zdjęłam go. umyłam rękę gorącą wodą. Niemiłosiernie piekło,lecz ból sprawiał mi przyjemność. Pozwalał zapomnieć o tym, o czym myśleć nie chciałam.
Otworzyłam butelkę. Wypiłam połowę zawartości. Po kilku minutach zaczęło mi szumieć w głowie. Schowałam więc dobrze żyletki,wiedząc,że Cindy będzie przeprowadzać śledztwo,jesli mnie przyłapie. Gdy było po wszystkim, spuściłam purpurową wodę, i nalałam czystej. Nie myślałam,co robię. Liczyło się tylko jedno: zapomnienie o wszystkim. Przejechałam palcem po ranie - już prawie nie krwawiła.Postanowiłam więc się przespać. Szum w głowie stawał się nieznośny. Czułam też pulsowanie w skroniach. 'Może i ja umieram? ', pomyślałam z nadzieją.
Zamknęłam oczy. Pozwoliłam wspomnieniom wrócić. Przelatywały w mojej głowie niczym samoloty.. Dzieciństwo.. Śmierć rodziców.. przyjazd do Londynu.. Poznanie Zayn'a... Dzisiejsze wieści.. Z każdą minutą coraz bardziej osuwałam się po ściance wanny..W końcu kompletnie zanurzylam się w wodzie. Już zaczynało brakować mi powietrza,gdy usłyszałam dźwięk kluczyków wsadzanych w otwór w drzwiach.. Cindy..
----------------------
taki ponury rozdzialik ;) za błędy przepraszam, miłego czytania ;p
Operacja trwała stanowczo za długo. Siedziałam(nadal zapłakana) pod drzwiami sali operacyjnej. Chłopcy nie mogli usiedzieć w miejscu,toteż chodzili po korytarzu. Tylko Harry usiadł obok mnie i mocno przytulił. Szeptał,że będzie dobrze,że niedługo wyprowadzą go z sali,i będziemy żyć razem już na zawsze. Mówiąc to ostatnie,dziwnie posmutniał. Udałam,że nie widzę,bo stwierdziłam,iż nie warto wgłębiać się w ten temat ze względu na Zayn'a. Wtuliłam się w Hazzę i zamknęłam oczy z nadzieją,że czas upłynie szybciej,jeśli zasnę.
-Obudzisz mnie,jak będzie po wszystkim?- wyszeptałam w jego ramię. Przytaknął. Ułożyłam się więc wygodnie i odpłynęłam w ciemną otchłań..
***
Poczułam lekkie szturchnięcie.
-Lyps, wstawaj. Operacja skończyła się kilka minut temu. Możemy odwiedzić Zayn'a. - Harry mówił smutnym,lecz nadal ciepłym tonem. Chciałam wstać,lecz gdy tylko uniosłam głowę,poczułam okropny ból w skroniach i z powrotem upadłam na krzesło. Stojący obok Styles'a blondas pomógł mi wstać. Uśmiechnęłam się do niego lekko i podążyłam do Zayn'a , trzymając się Hazzy i Niall'a.Gdy dotarliśmy na miejsce, w moim sercu błysnęła iskierka nadziei. Pomachałam do Loui'ego i Liam'a, po czym skierowałam wzrok na Malik'a. Wyglądał prawie normalnie. Policzki miał lekko rumiane,na twarzy widniał lekki uśmiech. Brązowe oczy błądziły wzrokiem po ścianach. Gdy ujrzały mnie, poczułam falę ciepła na moim ciele.Nie lubiłam patrzenia na mnie w taki sposób. Było to krępujące.Chłopak wpatrywał się we mnie. Nasze spojrzenia się zetknęły, a ja, trochę zawstydzona, obdarzyłam czarnowłosego anioła najsłodszym uśmiechem,na jaki mnie było stać. Harry przyglądał się nam dziwnym wzrokiem.
-Jak się czujesz ?- zapytałam,podchodząc do Mulata. Liam zwolnił dla mnie krzesło obok łóżka. Podziękowałam,i usiadłam na nim.
-Dobrze. Jestem zdrów jak ryba.No.. prawie. Prawdopodobnie już dziś wypiszą mnie z tego okropnego -tu wzdrygnął się- szpitala.
-I z tego powodu robimy małą domóweczkę. Oczywiście Ty i Cindy jesteście zaproszone- rzekł Louis. Zaśmiałam się.
-Cieszę się,że już dobrze. -pogłaskałam czule jego dłoń. Spojrzał na mnie. Miał takie same serdeczne spojrzenie,jak mój ojciec.. Łza zakręciła mi się w oku. Po chwili zaczęła płynąć po moim policzku. Zayn zauważył to,tak samo jak reszta chłopców. Wszyscy dziwnie na mnie popatrzyli, a chory czule otarł łezkę z mojej twarzy.
-Co się stało?- zapytał zmartwiony.
-Nic.. Ja.. muszę wyjść..- wstałam z krzesła i praktycznie wybiegłam z sali. Usłyszałam za sobą krzyk,lecz nie zatrzymałam się.. W biegu wpadłam na jakiegoś pana. -O boże.. przepraszam pana! Nie chciałam.. - Ujrzałam lekarza na oko po 60, z dającą się we znaki siwizną i zmarszczkami na twarzy. Wyglądał na miłego mężczyznę.
-Nic się nie stało,panienko. -Przyglądał mi się uważnie. Nerwowym gestem odgarnęłam czerwony kosmyk z twarzy. -Chwila.. Pani zapewne jest Eclipse Hewstorn,prawda ?
-We własnej osobie.-Wysiliłam się i posłałam lekarzowi uśmiech.
-Jest pani dziewczyną pana Malik'a ?
-Powiedzmy.. A czy coś się stało ?- zaczynałam się bać.
-Właściwie to tak. Zapraszam panią do gabinetu.-spojrzał na moje nadal mokre policzki i dodał- nie zajmę pani dużo czasu..
Poprowadził mnie do małego pomieszczenia. Okazało się,że miły staruszek był ordynatorem szpitala,a także lekarzem mojego anioła.(tak wiem,przesłodzone..ale inaczej nie dało się go nazwać)
Mężczyzna usiadł za biurkiem,otworzył jedną z szuflad i zaczął w niej grzebać. Po chwili wyciągnął teczkę,w której,jak się domyśliłam,były umieszczone dane Zayn'a.
-Jak zapewne pani wie..-zaczął,lecz mu przerwałam.
-Mogłabym prosić,by nie mówił pan do mnie 'pani' ?
-Dobrze. Więc..Jak zapewne wiesz, dziś twój chłopak miał operację na serce.
-Tak,wiem o tym.
-Podczas operacji nasi lekarze.. Interesujesz się medycyną?
-Szczerze to ani trochę.. W szkole byłam słaba z biologii, chemii itp.
-W sumie lepiej dla mnie, nie muszę dużo tłumaczyć.. Powiem w skrócie. Panu Malik'owi zostało pół roku życia.
Zatkało mnie.
-M..Może pan powtórzyć ?-Łzy napływały mi do oczu.
-Twojemu chłopakowi pozostało około 180 dni do śmierci.
-I przez tyle czasu nie uda się mu pomóc ?! CO TO MA KURWA BYĆ ?! ŻARTY JAKIEŚ ?!
-Przykro mi.. Chciałbym też prosić o dyskrecję.. Chyba nie chcesz,żeby twój chłopak ostatnie miesiące życia spędził w rozpaczy.. ?
-Nie, nie chcę.. -syknęłam i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Wybiegłam ze szpitala,mijając salę Zayn'a. Łzy ciekły mi po twarzy strumieniami. Pobiegłam do najbliższego sklepu i kupiłam paczkę żyletek. Wezwałam taksówkę,by zawiozła mnie do domu. Wiedziałam,że Cindy wróci dziś późno,tymczasem była dopiero 16. Otworzyłam drzwi, po czym weszłam do mieszkania.Podreptawszy do łazienki,ściągnęłam z siebie ciuchy, po czymweszłam do wanny. Sięgnęłam do kieszeni rurek po żyletki. Wyjęłam jedną. Przejechałam lekko po palcu wskazującym. Natychmiast ukazała się kropla krwi.
-dobre są..-syknęłam. Odłożyłam na chwilę narzędzie. Odkręciłam kran. Gdy wanna była już pełna, zakręciłam kurek i położyłam się. Ponownie chwyciłam żyletkę, i zrobiłam sporą kreskę na lewej ręce. Czerwona ciecz skapywała obficie do wody. Patrzyłam na to zjawisko jak zahipnotyzowana.. Ból w ranie nasilał się. Było tak,jak chciałam..Owinęłam rękę ręcznikiem.Wyskoczyłam na chwilę z wanny i udałam się do salonu po jakiś trunek. Złapałam pierwszą lepszą butelkę i wróciłam do łazienki. Rozłożyłam się. Patrzyłam,jak plama na ręczniku robi się coraz większa. Zdjęłam go. umyłam rękę gorącą wodą. Niemiłosiernie piekło,lecz ból sprawiał mi przyjemność. Pozwalał zapomnieć o tym, o czym myśleć nie chciałam.
Otworzyłam butelkę. Wypiłam połowę zawartości. Po kilku minutach zaczęło mi szumieć w głowie. Schowałam więc dobrze żyletki,wiedząc,że Cindy będzie przeprowadzać śledztwo,jesli mnie przyłapie. Gdy było po wszystkim, spuściłam purpurową wodę, i nalałam czystej. Nie myślałam,co robię. Liczyło się tylko jedno: zapomnienie o wszystkim. Przejechałam palcem po ranie - już prawie nie krwawiła.Postanowiłam więc się przespać. Szum w głowie stawał się nieznośny. Czułam też pulsowanie w skroniach. 'Może i ja umieram? ', pomyślałam z nadzieją.
Zamknęłam oczy. Pozwoliłam wspomnieniom wrócić. Przelatywały w mojej głowie niczym samoloty.. Dzieciństwo.. Śmierć rodziców.. przyjazd do Londynu.. Poznanie Zayn'a... Dzisiejsze wieści.. Z każdą minutą coraz bardziej osuwałam się po ściance wanny..W końcu kompletnie zanurzylam się w wodzie. Już zaczynało brakować mi powietrza,gdy usłyszałam dźwięk kluczyków wsadzanych w otwór w drzwiach.. Cindy..
----------------------
taki ponury rozdzialik ;) za błędy przepraszam, miłego czytania ;p
niedziela, 20 maja 2012
osobiście.
Weszłam dziś na bloga, bo naszła mnie wena. Obczajam wejścia - 529. NORMALNIE ZAWAŁ ! Bożeee,nie wierzę że to już ponad pół tysiaka ! ♥ jesteście niesamowici ! nie liczyłam nawet na 100 .. dzięki dzięki dzięki <3 oby tak dalej ! :D
środa, 16 maja 2012
rozdział 5.
Tego samego dnia wieczorem ktoś zadzwonił na domowy.
-Cindy,odbierzesz?
-Okej.- Podeszła i podniosła słuchawkę.Przywitała się. Po chwili słuchania strzeliła wyszczerz.. -To do ciebie.
Serce zabiło mi mocniej. Z ogromnym przerażeniem odebrałam siostrze telefon.
-Słucham ?
-Cześć słoneczko! Wybacz,że nie wpadłem,ale mam naprawdę dużo roboty. Tak poza tym,słyszałem,co się stało .. Zayn mówił,że masz jego numer. Słuchaj,Eclipse.ZAWSZE miej przy sobie komórkę. Gdyby coś się stało, dzwoń lub pisz. Któryś z nas na pewno się pojawi, jeśli nie wszyscy. Pamiętaj o tym. Aa,i daj od razu znać Malik'owi, żeby wiedział,czyj to numer. Too chyba tyle. Aaa, i koniecznie powiedz o tym Cindy. Tak,teraz to wszystko. Dobranoc,maleńka. -Harry rozłączył się. Przeszły mnie ciarki.
-Czego chciał Hazza?-zapytała siostra z chytrym uśmieszkiem
-Niczego.. Cin,musimy pogadać..
***
Od zaistnienia tamtego incydentu, nie było dnia,w którym spędziłabym chociaż minutę sama.Czułam się jak w niewoli. Ale cóż,wolałam to,niż bycie zabitą przez jakiegoś maniaka.
Nie chciało mi się ładnie ubierać(Boże, ci chłopcy mnie zniszczyli !), postawiłam więc na wygodę. Włosy wyprostowałam. Wyglądało to nawet spoko.Wyszłam z pokoju. Moje spojrzenie zatrzymało się na jaskrawożółtej kartce, przyklejonej do drzwi wejściowych. Podeszłam i zaczęłam czytać:
''Zadzwonili do mnie z pracy. Musiałam wyjść wcześniej. Chłopcy przyjdą do Ciebie około 10. Wybacz.
PS. Bierz się za któregoś ! :D
Cin. xxxx''
Zaśmiałam się. Ajjj,Cindy..
Stałam w miejscu jeszcze jakieś 3 minuty,a potem ocknęłam się. Postanowiłam zrobić sobie śniadanie. Podreptałam do lodówki i... zobaczyłam na ladzie 4 kanapki w kształcie serc. Chwyciłam jedną i w całości wepchnęłam do buzi. Umazana keczupem, śmiałam się jak idiotka. Sięgałam po ręcznik papierowy,gdy nagle zadzwonił dzwonek. Szybko wytarłam buzię i podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Niall ?! Miał grobową minę. Otworzyłam drzwi ze strachem.Bezceremonialnie wszedł do mieszkania i położył ręce na moich ramionach.
-Eclipse..-zaczął, a ja poczułam serce w gardle.- Zayn.. jest w szpitalu..może umrzeć..- ostatnie słowo wyszeptał,a łza spłynęła mu po policzku. Blondyn rzucił mi się w objęcia i rozszlochał na dobre. Odsunęłam go od siebie. Chwyciłam kluczyki od mieszkania i samochodu, po czym pociągnęłam Niall'a w stronę drzwi.
-Jedziemy.- wyszeptałam.
Wnętrze szpitala nie wyglądało zbyt przyjemnie. Blade ściany tworzyły niemiłą atmosferę. Wraz z Niall'em, biegaliśmy po szpitalu w poszukiwaniu sali nr 201. W końcu odnaleźliśmy Zayn'a. Leżał tam,blady jak nigdy. Do rąk miał przyczepione tysiące aparatur..Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Poprosiłam Niall'a, by zostawił mnie samą z Malik'iem. Usiadłam przy łóżku chłopaka,jak najdelikatniej ujmując jego dłoń. Bił od niego taki..spokój. Ja nadal płakałam.. Nawet nie wiedziałam,co mu jest.
Nagle usłyszałam ciche kroki.
-Cześć,Eclipse.- usłyszałam ciepły głos Laaa...Loooo...Liiii...Liam'a.
-Cześć.. Co mu jest ?
-Zemdlał,więc zawieźliśmy go tutaj. Okazało się,że ma zawał. Za 10 minut czeka go operacja..
-Boże..- rzuciłam się z płaczem w ramiona chłopaka.Pogłaskał mnie po plecach.
-E..Eclipse..To ty... ?-wyszeptał ktoś za moimi plecami. Odwróciłam się. Zayn patrzył na mnie lekko zmrużonymi oczami. Ujęłam jego dłoń.
-To ja.. będę tu z tobą cały czas,obiecuję.- lekko ścisnął moją rękę. Liam szepnął mu coś na ucho i wyszedł.
-Eclipse.. zrobisz coś dla mnie?
-Co tylko zechcesz- obdarowałam go najładniejszym uśmiechem,na jaki mnie było stać.
-Zaśpiewaj dla mnie. Swoją ulubioną piosenkę,nie wiem..-patrzył na mnie tymi pięknymi brązowymi oczami,więc skinęłam głową. Myślałam,jaką piosenkę by zaśpiewać. Po chwili zaczęłam nucić.
I never should have waited so long to say
what is going on since the very first day
thought that you would stay forever with me
but the time has come to leave
before we turn off the lights
and close our eyes
i'll tell you a secret
i held all my life
it's you i live for
and for you i die
so i lay here with you
to the final goodbye
Zayn słuchał, patrząc prosto w moje oczy. Czułam,że się rumienię..Ujął moją dłoń.
-Znamy się okolo miesiąc,a ja czuję,jakbym kochał cię od stuleci.- lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.
Chwila. CO ?!
-K..Kochasz M.mm..mnie ?
-Wiem,że pewnie w to nie wierzysz..To w zasadzie długa historia. Gdy Hazz został asystentem Cindy,zostaliśmy przyjaciółmi. Ona bardzo dużo o tobie opowiadała. Pokazała nam jakieś twoje zdjecie.. I wtedy zrozumialem,że moim celem życiowym jest cię poznać. Gdy wpadłaś na mnie na lotnisku, już wiedziałem, że to ty. Potem u ciebie w domu,zaczęliśmy rozmawiać.. Wiesz,uwierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia.A teraz..Mogę cię stracić.Co jest głupotą..Bo nawet... Nie jesteś...Moja.. Ale ja.. Już..Zawsze...Będę..Twój...-mówił coraz ciszej. Usłyszałam kroki pielęgniarki.Nadszedł czas operacji. Podeszłam do Zayn'a. Ujęłam jego bladą twarz w dłonie, i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
-This may not be our Final Goodbye.-wyszeptałam. Zayn czule otarł łzę z mojego policzka. W tym samym momencie do pokoju weszła pielęgniarka. Odsunęłam się więc od Zayn'a. Kobieta krzątała się przy chłopaku,więc postanowiłam wykorzystać okazję.
-Przepraszam panią,ile będzie trwała operacja ?
-2 godziny,może trochę więcej. Myślę,że nawet jeśli przyjdzie pani za 3 godziny,to narzeczony się nie pogniewa.-spojrzała na Zayn'a. Zaśmiał się cichutko.
-Dobrze,dziękuję. To ja pójdę do chłopców. Trzymaj się.- spojrzałam na chłopaka. Skinął głową.
Wyszłam z sali. Udałam się do łazienki. Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam drzwi. Poczułam łzy na swoich policzkach. Zrozumiałam,że czuję coś do Malik'a. Zżerało mnie to od środka.. Co,jeśli miałam go więcej nie zobaczyć ? Co,jesli miał umrzeć w trakcie operacji ? Wyobraziwszy to sobie,osunęłam się na podłogę.. Jedyne czego pragnęłam,to być ponownie obok Zayn'a...
---------------
Witam ;) Oto rozdział 5. trochę mi się wydaje , że wszystko toczy się za szybko,ale mam takie romantyczne pomysły,że po prostu musiałam się pośpieszyć.;p przepraszam za błędy i jakieś niejasności. enjoy ! xx
-Cindy,odbierzesz?
-Okej.- Podeszła i podniosła słuchawkę.Przywitała się. Po chwili słuchania strzeliła wyszczerz.. -To do ciebie.
Serce zabiło mi mocniej. Z ogromnym przerażeniem odebrałam siostrze telefon.
-Słucham ?
-Cześć słoneczko! Wybacz,że nie wpadłem,ale mam naprawdę dużo roboty. Tak poza tym,słyszałem,co się stało .. Zayn mówił,że masz jego numer. Słuchaj,Eclipse.ZAWSZE miej przy sobie komórkę. Gdyby coś się stało, dzwoń lub pisz. Któryś z nas na pewno się pojawi, jeśli nie wszyscy. Pamiętaj o tym. Aa,i daj od razu znać Malik'owi, żeby wiedział,czyj to numer. Too chyba tyle. Aaa, i koniecznie powiedz o tym Cindy. Tak,teraz to wszystko. Dobranoc,maleńka. -Harry rozłączył się. Przeszły mnie ciarki.
-Czego chciał Hazza?-zapytała siostra z chytrym uśmieszkiem
-Niczego.. Cin,musimy pogadać..
***
Od zaistnienia tamtego incydentu, nie było dnia,w którym spędziłabym chociaż minutę sama.Czułam się jak w niewoli. Ale cóż,wolałam to,niż bycie zabitą przez jakiegoś maniaka.
Nie chciało mi się ładnie ubierać(Boże, ci chłopcy mnie zniszczyli !), postawiłam więc na wygodę. Włosy wyprostowałam. Wyglądało to nawet spoko.Wyszłam z pokoju. Moje spojrzenie zatrzymało się na jaskrawożółtej kartce, przyklejonej do drzwi wejściowych. Podeszłam i zaczęłam czytać:
''Zadzwonili do mnie z pracy. Musiałam wyjść wcześniej. Chłopcy przyjdą do Ciebie około 10. Wybacz.
PS. Bierz się za któregoś ! :D
Cin. xxxx''
Zaśmiałam się. Ajjj,Cindy..
Stałam w miejscu jeszcze jakieś 3 minuty,a potem ocknęłam się. Postanowiłam zrobić sobie śniadanie. Podreptałam do lodówki i... zobaczyłam na ladzie 4 kanapki w kształcie serc. Chwyciłam jedną i w całości wepchnęłam do buzi. Umazana keczupem, śmiałam się jak idiotka. Sięgałam po ręcznik papierowy,gdy nagle zadzwonił dzwonek. Szybko wytarłam buzię i podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Niall ?! Miał grobową minę. Otworzyłam drzwi ze strachem.Bezceremonialnie wszedł do mieszkania i położył ręce na moich ramionach.
-Eclipse..-zaczął, a ja poczułam serce w gardle.- Zayn.. jest w szpitalu..może umrzeć..- ostatnie słowo wyszeptał,a łza spłynęła mu po policzku. Blondyn rzucił mi się w objęcia i rozszlochał na dobre. Odsunęłam go od siebie. Chwyciłam kluczyki od mieszkania i samochodu, po czym pociągnęłam Niall'a w stronę drzwi.
-Jedziemy.- wyszeptałam.
Wnętrze szpitala nie wyglądało zbyt przyjemnie. Blade ściany tworzyły niemiłą atmosferę. Wraz z Niall'em, biegaliśmy po szpitalu w poszukiwaniu sali nr 201. W końcu odnaleźliśmy Zayn'a. Leżał tam,blady jak nigdy. Do rąk miał przyczepione tysiące aparatur..Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Poprosiłam Niall'a, by zostawił mnie samą z Malik'iem. Usiadłam przy łóżku chłopaka,jak najdelikatniej ujmując jego dłoń. Bił od niego taki..spokój. Ja nadal płakałam.. Nawet nie wiedziałam,co mu jest.
Nagle usłyszałam ciche kroki.
-Cześć,Eclipse.- usłyszałam ciepły głos Laaa...Loooo...Liiii...Liam'a.
-Cześć.. Co mu jest ?
-Zemdlał,więc zawieźliśmy go tutaj. Okazało się,że ma zawał. Za 10 minut czeka go operacja..
-Boże..- rzuciłam się z płaczem w ramiona chłopaka.Pogłaskał mnie po plecach.
-E..Eclipse..To ty... ?-wyszeptał ktoś za moimi plecami. Odwróciłam się. Zayn patrzył na mnie lekko zmrużonymi oczami. Ujęłam jego dłoń.
-To ja.. będę tu z tobą cały czas,obiecuję.- lekko ścisnął moją rękę. Liam szepnął mu coś na ucho i wyszedł.
-Eclipse.. zrobisz coś dla mnie?
-Co tylko zechcesz- obdarowałam go najładniejszym uśmiechem,na jaki mnie było stać.
-Zaśpiewaj dla mnie. Swoją ulubioną piosenkę,nie wiem..-patrzył na mnie tymi pięknymi brązowymi oczami,więc skinęłam głową. Myślałam,jaką piosenkę by zaśpiewać. Po chwili zaczęłam nucić.
I never should have waited so long to say
what is going on since the very first day
thought that you would stay forever with me
but the time has come to leave
before we turn off the lights
and close our eyes
i'll tell you a secret
i held all my life
it's you i live for
and for you i die
so i lay here with you
to the final goodbye
Zayn słuchał, patrząc prosto w moje oczy. Czułam,że się rumienię..Ujął moją dłoń.
-Znamy się okolo miesiąc,a ja czuję,jakbym kochał cię od stuleci.- lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.
Chwila. CO ?!
-K..Kochasz M.mm..mnie ?
-Wiem,że pewnie w to nie wierzysz..To w zasadzie długa historia. Gdy Hazz został asystentem Cindy,zostaliśmy przyjaciółmi. Ona bardzo dużo o tobie opowiadała. Pokazała nam jakieś twoje zdjecie.. I wtedy zrozumialem,że moim celem życiowym jest cię poznać. Gdy wpadłaś na mnie na lotnisku, już wiedziałem, że to ty. Potem u ciebie w domu,zaczęliśmy rozmawiać.. Wiesz,uwierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia.A teraz..Mogę cię stracić.Co jest głupotą..Bo nawet... Nie jesteś...Moja.. Ale ja.. Już..Zawsze...Będę..Twój...-mówił coraz ciszej. Usłyszałam kroki pielęgniarki.Nadszedł czas operacji. Podeszłam do Zayn'a. Ujęłam jego bladą twarz w dłonie, i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
-This may not be our Final Goodbye.-wyszeptałam. Zayn czule otarł łzę z mojego policzka. W tym samym momencie do pokoju weszła pielęgniarka. Odsunęłam się więc od Zayn'a. Kobieta krzątała się przy chłopaku,więc postanowiłam wykorzystać okazję.
-Przepraszam panią,ile będzie trwała operacja ?
-2 godziny,może trochę więcej. Myślę,że nawet jeśli przyjdzie pani za 3 godziny,to narzeczony się nie pogniewa.-spojrzała na Zayn'a. Zaśmiał się cichutko.
-Dobrze,dziękuję. To ja pójdę do chłopców. Trzymaj się.- spojrzałam na chłopaka. Skinął głową.
Wyszłam z sali. Udałam się do łazienki. Weszłam do pomieszczenia i zamknęłam drzwi. Poczułam łzy na swoich policzkach. Zrozumiałam,że czuję coś do Malik'a. Zżerało mnie to od środka.. Co,jeśli miałam go więcej nie zobaczyć ? Co,jesli miał umrzeć w trakcie operacji ? Wyobraziwszy to sobie,osunęłam się na podłogę.. Jedyne czego pragnęłam,to być ponownie obok Zayn'a...
---------------
Witam ;) Oto rozdział 5. trochę mi się wydaje , że wszystko toczy się za szybko,ale mam takie romantyczne pomysły,że po prostu musiałam się pośpieszyć.;p przepraszam za błędy i jakieś niejasności. enjoy ! xx
sobota, 5 maja 2012
rozdział 4.
Minęło kilka dni,a ja cały czas myślałam o Zayn'ie. Nie wiedziałam co robić. Przecież nie chciałam być podrywana przez światową gwiazdę.. Oni wszyscy są tacy sami..
Wyskoczyłam z łóżka, i wybrałam przygotowany przez siebie wczoraj(tak,coś mi odbiło) strój.
Nie wiem czemu,ale miałam jakiś dziwny sentyment do tego koloru. Może dlatego,że mama uwielbiała beż ? Nieważne.
Po ubraniu się i ogólnym ogarnięciu swojego wyglądu, udałam się do kuchni. Cindy jeszcze spała,toteż śniadanie musiałam przygotować sobie sama. Wyciągnęłam z lodówki jaja i mleko,uznawszy,że naleśniki to dobry pomysł na zaspokojenie głodu. Niestety, podczas wyjmowania patelni,wywaliłam jakiś rondel na podłogę. Boże,za jakie grzechy dałeś mi tą niezdarność ?! Miałam ochotę zawalić sobie tą patelnią w łeb. Najwidoczniej obudziłam siostrę. Brawa dla mnie za refleks..
-Cooooooooooo się stało ?- jęknęła zrozpaczona Cindy,wchodząc do kuchni,ubrana w piżamę w chmurki.
-Coś mi upadło,możesz wracać- zaśmiałam się.Ostatnio zbyt dużo się śmiałam. Ktoś chyba wprowadził gaz rozweselający do Londyńskiego powietrza..Cin wzięła głęboki wdech. - Robisz naleśniki?? TEŻ CHCĘĘĘ !
-Nie.
-Lyyyyps! - zaczęła jęczeć jak małe dziecko.
-Nie.
-Lypsieeeee.. -zrobiła słodkie oczka i wymiękłam.
-Ile chcesz ?- spytałam zrezygnowana. Usłyszałam krzyk zwycięstwa.
-Trzy.- Rozsiadła się na krześle i czekała na swoją porcję. Ja w międzyczasie włączyłam radio. Akurat zapodali jakiś fajny remix. Zaczęłam nucić sobie pod nosem, i przez to prawie spaliłam naleśnika. Zdjęłam go szybko z patelni i podałam siostrze,życząc smacznego. Podziękowała i rozpoczęła jedzenie.
-Na na na na na na ..
-A ponoć ich nie lubisz!- wymamrotała z pełną buzią Cindy.
-Ja ? Kogo ?
-No chłopaków..
Zrozumiałam dopiero po chwili.
-Boże..Nie mów, że to ich piosenka.
Cindy skinęła głową.
-Cin, zapisz mnie na terapię. Jestem nienormalna..-pisnęłam. Siostra pokręciła głową z dezaprobatą.
-Zamknij się! To bardzo mili chłopcy.Nie rozumiem,czemu ich tak nie lubisz. - mówiąc te słowa, spojrzała na zegarek i wybałuszyła oczy.- już 10 ?! Spóźnię się do pracy ! Dzięki za pyszne naleśniki.- wstała i podbiegłszy do mnie, ucałowała mój policzek i pobiegła do pokoju. po 15 minutach wyszła ubrana.. inaczej,niż zwykle. Chyba nigdy nie widziałam jej tak eleganckiej! Włosy pozostawiła w lekkim nieładzie. Wyglądała przepięknie, i chociaż raz dojrzale. Po wyjściu z pokoju, pożegnała się ze mną i opuściła dom.
Zostałam sama.. Znowu. Wzięłam z półki pierwszą lepszą książkę i zaczęłam ją czytać. Okazała się nawet ciekawa. Jedynym jej minusem było to,że opowiadała o miłości.
Po jakiejś godzinie czytania zaczęły boleć mnie oczy. Odłożyłam więc lekturę i położyłam się na sofie. Moje powieki stawały się ciężkie.. Byłam już bliska zaśnięcia,gdy..
-SIEMAAAAAAAAA ECLIPSEEEEEEEEEEEEEEEEEE!
Znałam już ten męski głos. Potter powrócił!
-Co ty..-zaczęłam,wstając z kanapy. zobaczyłam,że obok Styles'a stał Zayn,więc poprawiłam się.-..to znaczy wy.. co tu robicie?
-Cindy prosiła,by się tobą zająć. -powiedział Mulat. aha,super..
- Niestety, ja mam pracę, Liam i Loui poszli sobie na podwójną randkę z El i Danielle, a Niall urządza napad na Nandos. Tak więc musisz zostać z Zayn'em. Ale obiecuję ci,że po pracy wpadnę,żebyś tak nie tęskniła- Harry,powiedziawszy te słowa, puścił do mnie oko.Malik zrobił zażenowaną minę. Oboje zaczęliśmy się śmiać.Zdezorientowany Stylowy niby od niechcenia zerknął na swój zegarek.- No cóż. Na mnie chyba już pora. Zayn,opiekuj się moją dziewczyną.- poklepał przyjaciela po ramieniu i ruszył w stronę klatki schodowej. Wybałuszyłam oczy.
-Twoją dziewczyną?! Chyba w snach Kędziorku ! - krzyknęłam za nim. Odwróciłam wzrok w stronę Zayn'a. Stał zdecydowanie bliżej niż wcześniej.
-Olej go. On tak zawsze- obdarzył mnie uśmiechem, od którego zemdlałaby każda przeciętna nastolatka. Między Bogiem a prawdą,sama byłam tego bliska. Trzeba było gościowi przyznać,był bardzo przystojny.
-Domyślam się.. Ehh,nie stójmy tak. Usiądź sobie. Chcesz coś do picia?- Udałam się do kuchni po ciastka.
-Niee,dzięki.
-Oki.-podeszłam do sofy,na której siedział Zayn.Postawiłam ciastka na ławie,i usiadłam obok chłopaka.
Gadaliśmy o wszystkim. Zauważyłam,że chciał coś powiedzieć,lecz w tym samym momencie usłyszałam dźwięk połączenia.
-Odbierz.- zachęcił mnie brązowooki. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo? -odezwałam się.
-Znajdę cię...znajdę i zabiję... masz moje słowo.. -usłyszeliśmy oboje..Rozłączyłam się natychmiast.
-Kto to..-zaczął Zayn,lecz przerwał,gdy zobaczył łzy cieknące po moich policzkach. Bez zastanowienia przysunął mnie lekko do siebie i mocno objął.
-Eclipse, nie płacz. Nie pozwolę..to znaczy..nie pozwolimy, by ci się coś stało.-przemawiał ciepłym głosem.
-A już myślałam..chlip..że będzie dobrze.. chlip..-Wtuliłam się w jego tors,szlochając. Chłopak oparł swoją głowę o moją.Nie wiedziałam czemu,ale w jego objęciach przestawałam się bać.- Dziękuję ci,Zayn..
-Za co ?
-Za to że jesteś..Że mnie wspierasz..-wymruczałam nadal w niego wtulona.
Moje powieki powoli opadły..
***
Otworzyłam oczy. Leżałam na czyichś kolanach,okryta kocem. Spojrzałam do góry.
-Zayn? Co się stało?- zapytałam sennym głosem.
-Zasnęłaś. -zaśmiał się.
-Długo spałam?
-3 godziny. Mam nadzieję,że było ci wygodnie.-Czułym ruchem odgarnął mi włosy z czoła. Poczułam rumieńce,rozlewające się na moich policzkach.
Nagle poczułam wibracje w prawej kieszeni Zayn'a.
-Odbierz.-tym razem ja go zachęciłam,starając się naśladować jego akcent.
Posłusznie wyciągnął telefon z kieszeni.
-Słucham? Okej..Hahahaha..Mhm...Nie.. Dobra,za chwilę będę.-rozłączył się.
-Kto to był ?-spytałam zaciekawiona.
-Liam. Chcą,żebym wrócił do domu.
-No widzisz,jak rozchwytywany jesteś? -wystawiłam język.- No idź,czekają.-uśmiechnęłam się. Wstaliśmy z kanapy i skierowaliśmy się w stronę drzwi.
Uścisnęliśmy sobie dłonie na pożegnanie. Jednak żadne z nas nie myślało o tym,by puścić rękę drugiego, toteż staliśmy tak około 10 minut.
-Jeśli chcesz,to idź..
-To nie jest takie łatwe.. Bo mnie tu trzyma.. No, wiesz.. Taka wewnętrzna siła,która nie pozwala mi od ciebie odejść..
Po raz kolejny dziś zarumieniłam się. Stalibyśmy tak drugie 10 minut,ale na klatce schodowej rozległ się krzyk ' MALIK !!! '
-To.. Pa.
-Cześć,Lyps.-Zayn dał mi całusa w policzek i wyszedł z domu.
On.. Zdecydowanie nie był taki jak wszyscy..
____________________
hej ;p przepraszam,że taki niedopracowany i wgl,ale pisałam to w połowie śpiąc ;x miłego czytania ♥
Wyskoczyłam z łóżka, i wybrałam przygotowany przez siebie wczoraj(tak,coś mi odbiło) strój.
Nie wiem czemu,ale miałam jakiś dziwny sentyment do tego koloru. Może dlatego,że mama uwielbiała beż ? Nieważne.
Po ubraniu się i ogólnym ogarnięciu swojego wyglądu, udałam się do kuchni. Cindy jeszcze spała,toteż śniadanie musiałam przygotować sobie sama. Wyciągnęłam z lodówki jaja i mleko,uznawszy,że naleśniki to dobry pomysł na zaspokojenie głodu. Niestety, podczas wyjmowania patelni,wywaliłam jakiś rondel na podłogę. Boże,za jakie grzechy dałeś mi tą niezdarność ?! Miałam ochotę zawalić sobie tą patelnią w łeb. Najwidoczniej obudziłam siostrę. Brawa dla mnie za refleks..
-Cooooooooooo się stało ?- jęknęła zrozpaczona Cindy,wchodząc do kuchni,ubrana w piżamę w chmurki.
-Coś mi upadło,możesz wracać- zaśmiałam się.Ostatnio zbyt dużo się śmiałam. Ktoś chyba wprowadził gaz rozweselający do Londyńskiego powietrza..Cin wzięła głęboki wdech. - Robisz naleśniki?? TEŻ CHCĘĘĘ !
-Nie.
-Lyyyyps! - zaczęła jęczeć jak małe dziecko.
-Nie.
-Lypsieeeee.. -zrobiła słodkie oczka i wymiękłam.
-Ile chcesz ?- spytałam zrezygnowana. Usłyszałam krzyk zwycięstwa.
-Trzy.- Rozsiadła się na krześle i czekała na swoją porcję. Ja w międzyczasie włączyłam radio. Akurat zapodali jakiś fajny remix. Zaczęłam nucić sobie pod nosem, i przez to prawie spaliłam naleśnika. Zdjęłam go szybko z patelni i podałam siostrze,życząc smacznego. Podziękowała i rozpoczęła jedzenie.
-Na na na na na na ..
-A ponoć ich nie lubisz!- wymamrotała z pełną buzią Cindy.
-Ja ? Kogo ?
-No chłopaków..
Zrozumiałam dopiero po chwili.
-Boże..Nie mów, że to ich piosenka.
Cindy skinęła głową.
-Cin, zapisz mnie na terapię. Jestem nienormalna..-pisnęłam. Siostra pokręciła głową z dezaprobatą.
-Zamknij się! To bardzo mili chłopcy.Nie rozumiem,czemu ich tak nie lubisz. - mówiąc te słowa, spojrzała na zegarek i wybałuszyła oczy.- już 10 ?! Spóźnię się do pracy ! Dzięki za pyszne naleśniki.- wstała i podbiegłszy do mnie, ucałowała mój policzek i pobiegła do pokoju. po 15 minutach wyszła ubrana.. inaczej,niż zwykle. Chyba nigdy nie widziałam jej tak eleganckiej! Włosy pozostawiła w lekkim nieładzie. Wyglądała przepięknie, i chociaż raz dojrzale. Po wyjściu z pokoju, pożegnała się ze mną i opuściła dom.
Zostałam sama.. Znowu. Wzięłam z półki pierwszą lepszą książkę i zaczęłam ją czytać. Okazała się nawet ciekawa. Jedynym jej minusem było to,że opowiadała o miłości.
Po jakiejś godzinie czytania zaczęły boleć mnie oczy. Odłożyłam więc lekturę i położyłam się na sofie. Moje powieki stawały się ciężkie.. Byłam już bliska zaśnięcia,gdy..
-SIEMAAAAAAAAA ECLIPSEEEEEEEEEEEEEEEEEE!
Znałam już ten męski głos. Potter powrócił!
-Co ty..-zaczęłam,wstając z kanapy. zobaczyłam,że obok Styles'a stał Zayn,więc poprawiłam się.-..to znaczy wy.. co tu robicie?
-Cindy prosiła,by się tobą zająć. -powiedział Mulat. aha,super..
- Niestety, ja mam pracę, Liam i Loui poszli sobie na podwójną randkę z El i Danielle, a Niall urządza napad na Nandos. Tak więc musisz zostać z Zayn'em. Ale obiecuję ci,że po pracy wpadnę,żebyś tak nie tęskniła- Harry,powiedziawszy te słowa, puścił do mnie oko.Malik zrobił zażenowaną minę. Oboje zaczęliśmy się śmiać.Zdezorientowany Stylowy niby od niechcenia zerknął na swój zegarek.- No cóż. Na mnie chyba już pora. Zayn,opiekuj się moją dziewczyną.- poklepał przyjaciela po ramieniu i ruszył w stronę klatki schodowej. Wybałuszyłam oczy.
-Twoją dziewczyną?! Chyba w snach Kędziorku ! - krzyknęłam za nim. Odwróciłam wzrok w stronę Zayn'a. Stał zdecydowanie bliżej niż wcześniej.
-Olej go. On tak zawsze- obdarzył mnie uśmiechem, od którego zemdlałaby każda przeciętna nastolatka. Między Bogiem a prawdą,sama byłam tego bliska. Trzeba było gościowi przyznać,był bardzo przystojny.
-Domyślam się.. Ehh,nie stójmy tak. Usiądź sobie. Chcesz coś do picia?- Udałam się do kuchni po ciastka.
-Niee,dzięki.
-Oki.-podeszłam do sofy,na której siedział Zayn.Postawiłam ciastka na ławie,i usiadłam obok chłopaka.
Gadaliśmy o wszystkim. Zauważyłam,że chciał coś powiedzieć,lecz w tym samym momencie usłyszałam dźwięk połączenia.
-Odbierz.- zachęcił mnie brązowooki. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo? -odezwałam się.
-Znajdę cię...znajdę i zabiję... masz moje słowo.. -usłyszeliśmy oboje..Rozłączyłam się natychmiast.
-Kto to..-zaczął Zayn,lecz przerwał,gdy zobaczył łzy cieknące po moich policzkach. Bez zastanowienia przysunął mnie lekko do siebie i mocno objął.
-Eclipse, nie płacz. Nie pozwolę..to znaczy..nie pozwolimy, by ci się coś stało.-przemawiał ciepłym głosem.
-A już myślałam..chlip..że będzie dobrze.. chlip..-Wtuliłam się w jego tors,szlochając. Chłopak oparł swoją głowę o moją.Nie wiedziałam czemu,ale w jego objęciach przestawałam się bać.- Dziękuję ci,Zayn..
-Za co ?
-Za to że jesteś..Że mnie wspierasz..-wymruczałam nadal w niego wtulona.
Moje powieki powoli opadły..
***
Otworzyłam oczy. Leżałam na czyichś kolanach,okryta kocem. Spojrzałam do góry.
-Zayn? Co się stało?- zapytałam sennym głosem.
-Zasnęłaś. -zaśmiał się.
-Długo spałam?
-3 godziny. Mam nadzieję,że było ci wygodnie.-Czułym ruchem odgarnął mi włosy z czoła. Poczułam rumieńce,rozlewające się na moich policzkach.
Nagle poczułam wibracje w prawej kieszeni Zayn'a.
-Odbierz.-tym razem ja go zachęciłam,starając się naśladować jego akcent.
Posłusznie wyciągnął telefon z kieszeni.
-Słucham? Okej..Hahahaha..Mhm...Nie.. Dobra,za chwilę będę.-rozłączył się.
-Kto to był ?-spytałam zaciekawiona.
-Liam. Chcą,żebym wrócił do domu.
-No widzisz,jak rozchwytywany jesteś? -wystawiłam język.- No idź,czekają.-uśmiechnęłam się. Wstaliśmy z kanapy i skierowaliśmy się w stronę drzwi.
Uścisnęliśmy sobie dłonie na pożegnanie. Jednak żadne z nas nie myślało o tym,by puścić rękę drugiego, toteż staliśmy tak około 10 minut.
-Jeśli chcesz,to idź..
-To nie jest takie łatwe.. Bo mnie tu trzyma.. No, wiesz.. Taka wewnętrzna siła,która nie pozwala mi od ciebie odejść..
Po raz kolejny dziś zarumieniłam się. Stalibyśmy tak drugie 10 minut,ale na klatce schodowej rozległ się krzyk ' MALIK !!! '
-To.. Pa.
-Cześć,Lyps.-Zayn dał mi całusa w policzek i wyszedł z domu.
On.. Zdecydowanie nie był taki jak wszyscy..
____________________
hej ;p przepraszam,że taki niedopracowany i wgl,ale pisałam to w połowie śpiąc ;x miłego czytania ♥
czwartek, 3 maja 2012
rozdział 3.
-Wejdź.-odpowiedziałam, nie zmieniając pozycji. Harry wszedł do pokoju,zamknął drzwi i usiadł na brzegu łóżka.- No to co chcesz ?
-Nic.Dziwi mnie,że nie szalejesz na mój widok i w ogóle..
Zaczęłam się śmiać.Chłopak dziwnie na mnie popatrzył.
-Przecież nawet cię nie znam ?-spojrzałam na niego.Nasze spojrzenia się zetknęły. Fuj.Jak w jakimś romansidle..
-Nie wiesz kim jestem?- zdziwił się.Zmieniłam pozycję z leżącej na siedzącą. Pokręciłam głową.
-A powinnam ?
-No raczej..-zaczął szperać w swoim telefonie. Po chwili pokazał mi stronkę jakiegoś serwisu plotkarskiego,a na niej nagłówek: 'One Direction znowu w Londynie!'. Pod spodem zobaczyłam 5 twarzy. Jedna należała do chłoptasia obok mnie, 4 pozostałych nie znałam,chociaż jedna wydała mi się podejrzanie znajoma.Mniejsza o to. Spojrzałam na Harry'ego,wybałuszyłam oczy i głośno pisnęłam.
-OMG!! TY JESTEŚ HARRY STYLES AAAAAA! KOCHAM CIEEE ! DAJ MI AUTOGRAF!- wykrzyczałam a potem spojrzałam na niego wzrokiem ''AYFKM ".
-Czemu taka jesteś ?-skrzywił się.
-Jaka?-udałam zaciekawienie.
-Ranisz mnie..-spojrzał na mnie smutno.
-Życie to nie bajka,słoneczko.-Spojrzałam na niego ze sztuczną czułością.
-Jesteś przeciwieństwem Cindy,wiesz ?
-Wiem.A propos Cin,co z nią?
-Poszła kupić ci telefon,bo za pierwszym razem zapomniała. Prosiła,by się tobą zająć.
Zmroziłam go wzrokiem.
-Nie jestem dzieckiem..-wysyczałam.
-Cindy powiedziała,że w twoim stanie możesz sobie coś zrobić..
Ta,w stanie błogosławionym jestem.
-Miło z jej strony,że się o mnie troszczy. A ty możesz już iść.
-Nigdzie się nie wybieram-uśmiechnął się. Czyżby myślał,że tym mnie uwiedzie ? Ahhh,te gwiazdki.-Tak na marginesie,ślicznie wy..-przerwał mu dźwięk połączenia. Odebrał. Wyłapywałam pojedyńcze słowa,mówił bardzo szybko.-Tak..JAK TO?!...A PAUL?!...dobra..jedź prosto..tak.pomacham Ci z okna.Ja cię też.
-Kto to? dziewczyna?
-Nie,Louis.
-Ahaa ?
-Nieważne. Moi kumple zaraz tu będą. Pogniewasz się,jeśli ich wpuszczę?
-Tak.
-Ale ich gonią fanki!
-Wzruszyła mnie twoja historia.-posłałam mu jadowity uśmiech. Spojrzałam na niego.Dzwonił gdzieś.
-Halo ? Cindy ? Cześć,słuchaj,wpuszczę do domu moich przyjaciół,nie masz nic przeciwko ?-chwila ciszy-Oki.dzięki. Tak,nie ma problemu.- Rozłączył się. Znienacka pochylił się ku mnie i ucałował mnie w policzek. Zamurowało mnie na jedną sekundę.W drugiej dostał po ryju.
-CO TO MIAŁO BYĆ ?!
-Cindy kazała cię ucałować.-wymamrotał, pocierając policzek.-Silna jesteś.
-Dzięki..A..- nie zdążyłam dokończyć bo usłyszałam otwieranie się drzwi.
-HARREEEEEEH ! już jesteśmy !
Pan Całuję Każdą Styles roześmiał się i pociągnąwszy mnie za rękę,wyprowadził mnie z pokoju. Zaczęłam się szarpać.Po chwili przemówił.
-Liam,Zayn,Loui,Niall, poznajcie Eclipse.
-cześć Eclipse!Jestem Niall.-uśmiechnął się do mnie najniższy z całej piątki,chłopak o blond włosach.
-witaj, nazywam się Liam -wysoki facet w koszuli w kratę lekko mnie przytulił i obdarzył ciepłym uśmiechem.Wyglądał na najdojrzalszego ze wszystkich.
-siema piękna!jestem Louis.Zapamiętaj to imię,bo będziesz je krzyczeć całąąąąąąąą noc!- czwarty członek znanego mi od niedawna zespołu na dzień dobry dostał w twarz ode mnie, a potem w tył głowy od tego wysokiego.. Liana? Liam'a ! O właśnie,od Liam'a.Nie wiem czemu,ale stwierdziłam,że pasowałby do mojej siostry. Chyba to najwyższa pora na zabawienie się w swatke.
Ostatni chłopak wydał mi się dziwnie znajomy. Miał czarne,wysoko zaczesane włosy i ciemne oczy.Dziwnie na mnie spojrzał,ale po chwili uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę. Uścisnęłam ją.
-Hej Eclipse,jestem Zayn. Swoją drogą,ładne imię.- Uśmiechnęłam się. Harry Potter najwidoczniej zauważył,że o nim zapomniałam,więc chcąc zwrócić na siebie moja uwagę, głośno odchrząknął.
-Cześć wam. Wejdźcie do salonu,moja siostra powinna zaraz przyjść.
Zanim Cindy wróciła do domu,musiałam znieść jeszcze 1,5 godziny ''zabawy'' z tymi wariatami. Zachowywali się jak niewyżyci homoseksualiści.Macali się, a nawet raz prawie doszło do całowania.Z kim ja musiałam przebywać w jednym domu?!
W końcu siostra wróciła do domu.
-Witajcie chłopcy. Cześć Lyps- podeszła do mnie,odgarnęła niesforny czerwony kosmyk z mojego czoła i ucałowała mnie w policzek. -Kupiłam ci telefon -powiedziała,wręczając mi torebkę. Spojrzała na Kochasia.- A właśnie.. Co się stało,Harry ? Słyszałam,że macie jakiś problem.
-Szukaliśmy sobie mieszkanka na czas pobytu w Londynie.Niestety,w trakcie podróżowania dorwały nas fanki. Nie wiedzieliśmy gdzie uciec,tak więc zadzwoniliśmy do Harrego. On powiedział,byśmy przyszli tutaj. I oto jesteśmy. A po okolicznych ulicach biegają nastolatki i nas szukają..- powiedział Liam.
- ..za to my nie mamy jak uciec..-dopowiedział Zayn z ponurą miną.
-Macie psychiczne fanki..-wymruczałam,zajęta moim nowym telefonem.Cindy zganiła mnie wzrokiem. - no co? prawdę mówię! -burknęłam. Cin nie odpowiedziała; najwidoczniej zamyśliła się. Po chwili otrząsnęła się i zabrała głos.
- Piętro pod nami jest wolne mieszkanie,a ja mam do niego klucze, bo właściciel kamiennicy przebywa w Hiszpanii..więc jeśli chcecie to..
-Cindy! O n i n i e c h c ą t u z o s t a ć !- syknęłam,niczym gotowa do ataku żmija.
-Ależ chcemy,chętnie bliżej poznam twoją siostrę - Louis, czy jak mu tam,poruszył cwaniacko brwiami. Spojrzałam na Cin- zarumieniła się i delikatnie zaśmiała. Chłoptaś w paskach popatrzył na nią przesłodzonym wzrokiem.
-Harry Potter ! Idź po miskę,będę rzygać..-Styles zaczął się śmiać,a ja razem z nim. Louis spojrzał na nas zdezorientowany. Zawstydzona Cindy patrzyła to na Pasiastego Głąba, to na nas,nie wiedząc,co powiedzieć. Pozostali chłopcy,do tej pory pochłonięci jakąś rozmową,oderwali się od gadki i spojrzeli na nas. Pierwszy raz od dłuuuuuuuuuuugiego czasu tak się śmiałam.Liam spojrzał na zegarek.
-Na nas chyba już pora..Cindy,pokażesz nam to mieszkanie ?-zapytał z ciepłym uśmiechem. Boże,on ciągle się uśmiechał. Szacun dla kolesia ze słitaśną grzyweczką.
- Jasne,chodźcie. - siostra wyruszyła w stronę drzwi, za nią gęsiego szli Louis,Stylowy Styles,Liam,i ten blondyn. Mulat z ładnymi oczami najwidoczniej się nie śpieszył. Siedział na kanapie jak gdyby nigdy nic. Gdy wszyscy wyszli, podszedł do mnie. Zaczynałam się bać.
-Pamiętasz mnie?- Uśmiechnął się. Nagle stanęły mi przed oczami wydarzenia z lotniska. Przypomniał mi się chłopak,który mi pomógł.. Spojrzałam na chłopaka obok mnie.
-Pamiętam..-obdarowałam go swoim słodkim uśmiechem.Mimo to, w środku zżerał mnie strach. W pewnym momencie zorientowałam się,że Zayn jest coraz bliżej mnie. Coś w środku nie pozwoliło mi się ruszyć,podczas gdy chłopak robił coraz to większe kroki w moją stronę.Dostałam drgawek. Gdy już stykałam się z Zaynem w w i e l u miejscach, Mulat nachylił się, delikatnie złapał mnie za nadgarstki i wymruczał po cichu coś,co nie dotarło do mnie z powodu zbyt dużego zdziwienia..W tym samym momencie poczułam dziwny dotyk w mojej tylnej kieszonce. Po chwili Brązowooki odsunął się ode mnie i wyszedł z domu. Pogrzebałam w owej kieszeni. Poczułam w niej coś dziwnego. Wyciągnęłam zawiniątko. Była to kartka z numerem telefonu. Dopiero wtedy zrozumiałam, co chłopak powiedział przed wyjściem.
Wyszeptał ''będę czekać''..
__________________
przepraszam za to, że początek wyszedł jako jeden wielki dialog . jakoś tak mnie naszło xdd miłego czytania :3
-Nic.Dziwi mnie,że nie szalejesz na mój widok i w ogóle..
Zaczęłam się śmiać.Chłopak dziwnie na mnie popatrzył.
-Przecież nawet cię nie znam ?-spojrzałam na niego.Nasze spojrzenia się zetknęły. Fuj.Jak w jakimś romansidle..
-Nie wiesz kim jestem?- zdziwił się.Zmieniłam pozycję z leżącej na siedzącą. Pokręciłam głową.
-A powinnam ?
-No raczej..-zaczął szperać w swoim telefonie. Po chwili pokazał mi stronkę jakiegoś serwisu plotkarskiego,a na niej nagłówek: 'One Direction znowu w Londynie!'. Pod spodem zobaczyłam 5 twarzy. Jedna należała do chłoptasia obok mnie, 4 pozostałych nie znałam,chociaż jedna wydała mi się podejrzanie znajoma.Mniejsza o to. Spojrzałam na Harry'ego,wybałuszyłam oczy i głośno pisnęłam.
-OMG!! TY JESTEŚ HARRY STYLES AAAAAA! KOCHAM CIEEE ! DAJ MI AUTOGRAF!- wykrzyczałam a potem spojrzałam na niego wzrokiem ''AYFKM ".
-Czemu taka jesteś ?-skrzywił się.
-Jaka?-udałam zaciekawienie.
-Ranisz mnie..-spojrzał na mnie smutno.
-Życie to nie bajka,słoneczko.-Spojrzałam na niego ze sztuczną czułością.
-Jesteś przeciwieństwem Cindy,wiesz ?
-Wiem.A propos Cin,co z nią?
-Poszła kupić ci telefon,bo za pierwszym razem zapomniała. Prosiła,by się tobą zająć.
Zmroziłam go wzrokiem.
-Nie jestem dzieckiem..-wysyczałam.
-Cindy powiedziała,że w twoim stanie możesz sobie coś zrobić..
Ta,w stanie błogosławionym jestem.
-Miło z jej strony,że się o mnie troszczy. A ty możesz już iść.
-Nigdzie się nie wybieram-uśmiechnął się. Czyżby myślał,że tym mnie uwiedzie ? Ahhh,te gwiazdki.-Tak na marginesie,ślicznie wy..-przerwał mu dźwięk połączenia. Odebrał. Wyłapywałam pojedyńcze słowa,mówił bardzo szybko.-Tak..JAK TO?!...A PAUL?!...dobra..jedź prosto..tak.pomacham Ci z okna.Ja cię też.
-Kto to? dziewczyna?
-Nie,Louis.
-Ahaa ?
-Nieważne. Moi kumple zaraz tu będą. Pogniewasz się,jeśli ich wpuszczę?
-Tak.
-Ale ich gonią fanki!
-Wzruszyła mnie twoja historia.-posłałam mu jadowity uśmiech. Spojrzałam na niego.Dzwonił gdzieś.
-Halo ? Cindy ? Cześć,słuchaj,wpuszczę do domu moich przyjaciół,nie masz nic przeciwko ?-chwila ciszy-Oki.dzięki. Tak,nie ma problemu.- Rozłączył się. Znienacka pochylił się ku mnie i ucałował mnie w policzek. Zamurowało mnie na jedną sekundę.W drugiej dostał po ryju.
-CO TO MIAŁO BYĆ ?!
-Cindy kazała cię ucałować.-wymamrotał, pocierając policzek.-Silna jesteś.
-Dzięki..A..- nie zdążyłam dokończyć bo usłyszałam otwieranie się drzwi.
-HARREEEEEEH ! już jesteśmy !
Pan Całuję Każdą Styles roześmiał się i pociągnąwszy mnie za rękę,wyprowadził mnie z pokoju. Zaczęłam się szarpać.Po chwili przemówił.
-Liam,Zayn,Loui,Niall, poznajcie Eclipse.
-cześć Eclipse!Jestem Niall.-uśmiechnął się do mnie najniższy z całej piątki,chłopak o blond włosach.
-witaj, nazywam się Liam -wysoki facet w koszuli w kratę lekko mnie przytulił i obdarzył ciepłym uśmiechem.Wyglądał na najdojrzalszego ze wszystkich.
-siema piękna!jestem Louis.Zapamiętaj to imię,bo będziesz je krzyczeć całąąąąąąąą noc!- czwarty członek znanego mi od niedawna zespołu na dzień dobry dostał w twarz ode mnie, a potem w tył głowy od tego wysokiego.. Liana? Liam'a ! O właśnie,od Liam'a.Nie wiem czemu,ale stwierdziłam,że pasowałby do mojej siostry. Chyba to najwyższa pora na zabawienie się w swatke.
Ostatni chłopak wydał mi się dziwnie znajomy. Miał czarne,wysoko zaczesane włosy i ciemne oczy.Dziwnie na mnie spojrzał,ale po chwili uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę. Uścisnęłam ją.
-Hej Eclipse,jestem Zayn. Swoją drogą,ładne imię.- Uśmiechnęłam się. Harry Potter najwidoczniej zauważył,że o nim zapomniałam,więc chcąc zwrócić na siebie moja uwagę, głośno odchrząknął.
-Cześć wam. Wejdźcie do salonu,moja siostra powinna zaraz przyjść.
Zanim Cindy wróciła do domu,musiałam znieść jeszcze 1,5 godziny ''zabawy'' z tymi wariatami. Zachowywali się jak niewyżyci homoseksualiści.Macali się, a nawet raz prawie doszło do całowania.Z kim ja musiałam przebywać w jednym domu?!
W końcu siostra wróciła do domu.
-Witajcie chłopcy. Cześć Lyps- podeszła do mnie,odgarnęła niesforny czerwony kosmyk z mojego czoła i ucałowała mnie w policzek. -Kupiłam ci telefon -powiedziała,wręczając mi torebkę. Spojrzała na Kochasia.- A właśnie.. Co się stało,Harry ? Słyszałam,że macie jakiś problem.
-Szukaliśmy sobie mieszkanka na czas pobytu w Londynie.Niestety,w trakcie podróżowania dorwały nas fanki. Nie wiedzieliśmy gdzie uciec,tak więc zadzwoniliśmy do Harrego. On powiedział,byśmy przyszli tutaj. I oto jesteśmy. A po okolicznych ulicach biegają nastolatki i nas szukają..- powiedział Liam.
- ..za to my nie mamy jak uciec..-dopowiedział Zayn z ponurą miną.
-Macie psychiczne fanki..-wymruczałam,zajęta moim nowym telefonem.Cindy zganiła mnie wzrokiem. - no co? prawdę mówię! -burknęłam. Cin nie odpowiedziała; najwidoczniej zamyśliła się. Po chwili otrząsnęła się i zabrała głos.
- Piętro pod nami jest wolne mieszkanie,a ja mam do niego klucze, bo właściciel kamiennicy przebywa w Hiszpanii..więc jeśli chcecie to..
-Cindy! O n i n i e c h c ą t u z o s t a ć !- syknęłam,niczym gotowa do ataku żmija.
-Ależ chcemy,chętnie bliżej poznam twoją siostrę - Louis, czy jak mu tam,poruszył cwaniacko brwiami. Spojrzałam na Cin- zarumieniła się i delikatnie zaśmiała. Chłoptaś w paskach popatrzył na nią przesłodzonym wzrokiem.
-Harry Potter ! Idź po miskę,będę rzygać..-Styles zaczął się śmiać,a ja razem z nim. Louis spojrzał na nas zdezorientowany. Zawstydzona Cindy patrzyła to na Pasiastego Głąba, to na nas,nie wiedząc,co powiedzieć. Pozostali chłopcy,do tej pory pochłonięci jakąś rozmową,oderwali się od gadki i spojrzeli na nas. Pierwszy raz od dłuuuuuuuuuuugiego czasu tak się śmiałam.Liam spojrzał na zegarek.
-Na nas chyba już pora..Cindy,pokażesz nam to mieszkanie ?-zapytał z ciepłym uśmiechem. Boże,on ciągle się uśmiechał. Szacun dla kolesia ze słitaśną grzyweczką.
- Jasne,chodźcie. - siostra wyruszyła w stronę drzwi, za nią gęsiego szli Louis,Stylowy Styles,Liam,i ten blondyn. Mulat z ładnymi oczami najwidoczniej się nie śpieszył. Siedział na kanapie jak gdyby nigdy nic. Gdy wszyscy wyszli, podszedł do mnie. Zaczynałam się bać.
-Pamiętasz mnie?- Uśmiechnął się. Nagle stanęły mi przed oczami wydarzenia z lotniska. Przypomniał mi się chłopak,który mi pomógł.. Spojrzałam na chłopaka obok mnie.
-Pamiętam..-obdarowałam go swoim słodkim uśmiechem.Mimo to, w środku zżerał mnie strach. W pewnym momencie zorientowałam się,że Zayn jest coraz bliżej mnie. Coś w środku nie pozwoliło mi się ruszyć,podczas gdy chłopak robił coraz to większe kroki w moją stronę.Dostałam drgawek. Gdy już stykałam się z Zaynem w w i e l u miejscach, Mulat nachylił się, delikatnie złapał mnie za nadgarstki i wymruczał po cichu coś,co nie dotarło do mnie z powodu zbyt dużego zdziwienia..W tym samym momencie poczułam dziwny dotyk w mojej tylnej kieszonce. Po chwili Brązowooki odsunął się ode mnie i wyszedł z domu. Pogrzebałam w owej kieszeni. Poczułam w niej coś dziwnego. Wyciągnęłam zawiniątko. Była to kartka z numerem telefonu. Dopiero wtedy zrozumiałam, co chłopak powiedział przed wyjściem.
Wyszeptał ''będę czekać''..
__________________
przepraszam za to, że początek wyszedł jako jeden wielki dialog . jakoś tak mnie naszło xdd miłego czytania :3
rozdział 2.
Dopiero kilka dni po przyjeździe przypomniałam sobie o moim telefonie,który najprawdopodobniej został na lotnisku. Dzięki Bogu, gdy odbierałam smsa,padała mi bateria. Swoją drogą,byłam ciekawa,kto do mnie napisał. Pewnie znowu któryś z szkolnych plastików próbował mnie nastraszyć.Hahahaha,zabawne.
W każdym razie,musiałam poprosić Cin o nowy telefon. Postanowiłam wstać. Przez okno przedzierały się do mojego pokoju promienie słońca,lecz nie miałam pojęcia,która może być godzina.Z kuchni dochodziły dziwne odgłosy,tak więc domyśliłam się,iż moja siostra była już na nogach.
Wygramoliłam się z łóżka i podreptałam krokiem fochniętego dziecka do szafy. Co ciekawe, nie była ona pusta. Wręcz przeciwnie - była przepełniona tonami ciuchów, i to od moich ulubionych projektantów ! Teraz problem z dobraniem ciuchów stał się całkowitą tragedią. Stałam na przeciwko wieszaków i patrzyłam jak zahipnotyzowana Po kilku minutach ogarnęłam się i zaczęłam przebierać pomiędzy ubraniami. Ostatecznie wybrałam kremowe rurki, luźną bluzkę w podobnym odcieniu,i szpilki(których miliony znalazłam w szafce obok) w kolorze czarnym. Wyglądało to dosyć ciekawie. Swoje ogniste włosy postanowiłam pozostawić na wolności, toteż tylko porządnie je rozczesałam i wpięłam z boku ozdobną spinkę. Usta lekko musnęłam bezbarwną pomadką,a rzęsy podkręciłam zalotką. Tak ubrana wyszłam z pokoju. W kuchni siedziała Cindy i wpierdzielała płatki. Zobaczywszy mnie,oderwała się od żarcia i podbiegła do mnie w podskokach. Zrobiłam minę 'o.O' i spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Cześć,Eclipse! - pisnęła, całując mnie w czoło.
-Cześć Cin.- Uśmiechnęłam się sztucznie. Siostra odgarnęła mi jeden czerwony kosmyk z twarzy i z uśmiechem spytała,czy chcę coś zjeść. Skinęłam głową i usiadłam za ladą.
-Ładnie wyglądasz.- zmierzyła mnie wzrokiem i zaśmiała się- Tak elegancko.. To nawet dobrze. Bo dziś..- przerwała,by podać mi talerz z naleśnikiem.-..będziemy miały gościa.
- Kogo?-wymamrotałam z pełną buzią.Cindy uśmiechnęła się zawadiacko.
- Jest moim nowym asystentem. I tak już ma kupę forsy,nie wiem po co mu praca. Stwierdził,że będzie ona ''tymczasowa'' (tu zrobiła cudzysłów z palców). Dziwny chłopak,nie przeczę. Ale jest ciachowy. Bierz się za niego. To takie sympatyczne dziecko.. To znaczy,już nie dziecko,bo skończył 18 lat,ale jednak dla mnie to dziecko... -ciągnęła ten swój dziwny monolog,a ja w międzyczasie zdążyłam zjeść całego naleśnika i umyć talerz.
-Dobrze wiedzieć. Ale ja nie potrzebuję chłopaka,Cin.Tak samo jak terapii.- Starałam się wypowiedzieć te słowa stanowczym tonem,lecz zabrzmiały one cicho i delikatnie jak szept.
- A propos terapii..- zaczęła,a ja pożałowałam,że o tym wspomniałam.- ..stwierdziłam,że nie będzie miała ona sensu,jeśli nie będziesz chciała brać w niej czynnego udziału. Tak więc nie zapiszę cię na nią(chociaż wiem,że to głupota),dopóki sama nie zechcesz.
-Ciiiiiiiindy ! Kocham cię ! - rzuciłam się na nią i mocno przytuliłam,czochrając jej krótkie czarne włosy. Siostra odwzajemniła uścisk.
-Ja cię też kocham, Lyps. Boże,dziewczyno.. Czy ty wiesz co to makijaż? Po to masz w pokoju toaletkę,a na niej kosmetyki,żeby ich UŻYWAĆ !
-Ale ja nie lubię kosmetyków! Cienie,fluidy.. bleh! Dla mnie są użyteczne tylko w sytuacjach bez wyjścia.- wybąkałam z zawstydzoną miną.
-Chcesz zrobić dobre wrażenie na gościu, czy nie ?- Spojrzała na mnie chytrym spojrzeniem.
-Jakoś mi zbytnio nie zależy..-ziewnęłam. Cindy spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
-Ale wy tak do siebie pasujecie!-udała płacz.CHYBA udała... Chyba ktoś się pomylił,i to ja jestem tą starszą siostrą.
-A może pozwolisz,bym JA to oceniła ?- zgasiłam ją spojrzeniem.
-Oj dobra,dobra. Słuchaj niunia,ja lecę na miasto kupić ci telefon. Nigdy nie wiadomo,kto zechce twój numer.. - wyszczerzyła zęby,a ja nachyliłam się,by ją walnąć.Jednak siostra zrobiła unik,skubana.
-Okk.Kup mi od razu doładowanie. Będę dzwonić do pani Crushville. Obiecałam jej to.
-Nie ma problemu. Lyps, jeśli masz czas i chęć, ogarnij trochę salon,co ? Harry będzie o 2.
Chwyciła torbę,wcisnęła na nogi szpilki, i wyleciała z domu.
Harry ? Hahahaha! Czyli miałam się spodziewać okularnika wprost z Hogwartu ? Sorry Cindy,czarodzieje mnie nie kręcą..
Rozleniwionym krokiem poszłam do małego pokoiku(jeśli można nazwać to pokoikiem) i wyciągnęłam z niego odkurzacz. Po kilku minutach podłogę miałam z głowy. Po wyniesieniu odkurzacza ułożyłam poduszki, z lady pozbierałam wszystkie talerze i śmieci <Cindy nigdy nie była zbyt porządkową osobą..>. Po wszystkim odpaliłam sobie plazmę. Akurat na animal planet leciało coś o lemurach. Kocham te stworzonka. Są takie słodkie!
Tak czy siak, po dwóch minutach zrobiłam się senna. Już zamykałam oczęta, gdy usłyszałam dzwonek.
-Cin ! przecież masz klucze !- Wymruczałam sennym głosem.
-Nie gadaj tylko otwieraj ! Harry za chwilę przyjedzie !- Krzyknęła z ekscytacją. Co ona na tego chłopaczka taka napalona ?
Otworzyłam jej drzwi.
- Eclipse,piorun cię kopnął?!
Spojrzałam na nią jak na wariatkę.
- Nie,czemu ?
Wskazała palcem na moje włosy. Podeszłam do lusterka. Zobaczyłam tylko moją drobną twarz i... czerwoną szopę. Aghrr ! Pobiegłam do swojego pokoju,zasiadłam przed toaletką i sięgnęłam po szczotkę.Dokładnie rozczesałam włosy. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na duży zegar nad moim łóżkiem. Była druga.Harry Potter już przyszedł! Usłyszawszy męski głos, wyszłam z pokoju.
-Lyps, poznaj Harry'ego Styles'a. Harry,to moja siostra Eclipse.
Chłopak obdarzył mnie ciepłym uśmiechem, i wyciągnął dłoń.
-Miło mi cię poznać,Eclipse.
-Eeemm,ta,mi również.-uścisnęłam jego dłoń,lecz się nie uśmiechnęłam. Wyglądał na typowego podrywacza. Miał około metra osiemdziesiąt, urocze brązowe loki. Zielone oczy wpatrywały się we mnie.Ubrany był w granatowy T-shirt i jasne spodnie z opuszczonym krokiem. Miał też na sobie białe conversy. Hmm.. nie było tak źle.
Zorientowawszy się,iż lustruję go wzrokiem,uśmiechnął się zawadiacko i przemówił.
-Wiem,że jestem seksowny,uroczy i takie tam,ale nie musisz mnie rozbierać wzrokiem.
-Taa,jesteś tak uroczy,że aż mi się chce rzygać.- spojrzałam nań z sztucznym uśmieszkiem.
-Lyps!-syknęła Cindy.-Nie słuchaj jej Harry. Może przejdźmy do salonu?- Uśmiechnęła się do chłopaka, a mnie ześwidrowała wzrokiem. Naszło ją na bycie oficjalną,czy co?
Rzuciłam chłoptasiowi wredne spojrzenie i udałam się do swojej sypialni. Rzuciłam się na łóżko i wsadziłam do uszu słuchawki. Włączyłam swoją ulubioną piosenkę i zamknęłam oczy.
Nagle usłyszałam pukanie.
-Mogę wejść?-usłyszałam głos Harry'ego...
W każdym razie,musiałam poprosić Cin o nowy telefon. Postanowiłam wstać. Przez okno przedzierały się do mojego pokoju promienie słońca,lecz nie miałam pojęcia,która może być godzina.Z kuchni dochodziły dziwne odgłosy,tak więc domyśliłam się,iż moja siostra była już na nogach.
Wygramoliłam się z łóżka i podreptałam krokiem fochniętego dziecka do szafy. Co ciekawe, nie była ona pusta. Wręcz przeciwnie - była przepełniona tonami ciuchów, i to od moich ulubionych projektantów ! Teraz problem z dobraniem ciuchów stał się całkowitą tragedią. Stałam na przeciwko wieszaków i patrzyłam jak zahipnotyzowana Po kilku minutach ogarnęłam się i zaczęłam przebierać pomiędzy ubraniami. Ostatecznie wybrałam kremowe rurki, luźną bluzkę w podobnym odcieniu,i szpilki(których miliony znalazłam w szafce obok) w kolorze czarnym. Wyglądało to dosyć ciekawie. Swoje ogniste włosy postanowiłam pozostawić na wolności, toteż tylko porządnie je rozczesałam i wpięłam z boku ozdobną spinkę. Usta lekko musnęłam bezbarwną pomadką,a rzęsy podkręciłam zalotką. Tak ubrana wyszłam z pokoju. W kuchni siedziała Cindy i wpierdzielała płatki. Zobaczywszy mnie,oderwała się od żarcia i podbiegła do mnie w podskokach. Zrobiłam minę 'o.O' i spojrzałam na nią jak na idiotkę.
- Cześć,Eclipse! - pisnęła, całując mnie w czoło.
-Cześć Cin.- Uśmiechnęłam się sztucznie. Siostra odgarnęła mi jeden czerwony kosmyk z twarzy i z uśmiechem spytała,czy chcę coś zjeść. Skinęłam głową i usiadłam za ladą.
-Ładnie wyglądasz.- zmierzyła mnie wzrokiem i zaśmiała się- Tak elegancko.. To nawet dobrze. Bo dziś..- przerwała,by podać mi talerz z naleśnikiem.-..będziemy miały gościa.
- Kogo?-wymamrotałam z pełną buzią.Cindy uśmiechnęła się zawadiacko.
- Jest moim nowym asystentem. I tak już ma kupę forsy,nie wiem po co mu praca. Stwierdził,że będzie ona ''tymczasowa'' (tu zrobiła cudzysłów z palców). Dziwny chłopak,nie przeczę. Ale jest ciachowy. Bierz się za niego. To takie sympatyczne dziecko.. To znaczy,już nie dziecko,bo skończył 18 lat,ale jednak dla mnie to dziecko... -ciągnęła ten swój dziwny monolog,a ja w międzyczasie zdążyłam zjeść całego naleśnika i umyć talerz.
-Dobrze wiedzieć. Ale ja nie potrzebuję chłopaka,Cin.Tak samo jak terapii.- Starałam się wypowiedzieć te słowa stanowczym tonem,lecz zabrzmiały one cicho i delikatnie jak szept.
- A propos terapii..- zaczęła,a ja pożałowałam,że o tym wspomniałam.- ..stwierdziłam,że nie będzie miała ona sensu,jeśli nie będziesz chciała brać w niej czynnego udziału. Tak więc nie zapiszę cię na nią(chociaż wiem,że to głupota),dopóki sama nie zechcesz.
-Ciiiiiiiindy ! Kocham cię ! - rzuciłam się na nią i mocno przytuliłam,czochrając jej krótkie czarne włosy. Siostra odwzajemniła uścisk.
-Ja cię też kocham, Lyps. Boże,dziewczyno.. Czy ty wiesz co to makijaż? Po to masz w pokoju toaletkę,a na niej kosmetyki,żeby ich UŻYWAĆ !
-Ale ja nie lubię kosmetyków! Cienie,fluidy.. bleh! Dla mnie są użyteczne tylko w sytuacjach bez wyjścia.- wybąkałam z zawstydzoną miną.
-Chcesz zrobić dobre wrażenie na gościu, czy nie ?- Spojrzała na mnie chytrym spojrzeniem.
-Jakoś mi zbytnio nie zależy..-ziewnęłam. Cindy spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
-Ale wy tak do siebie pasujecie!-udała płacz.CHYBA udała... Chyba ktoś się pomylił,i to ja jestem tą starszą siostrą.
-A może pozwolisz,bym JA to oceniła ?- zgasiłam ją spojrzeniem.
-Oj dobra,dobra. Słuchaj niunia,ja lecę na miasto kupić ci telefon. Nigdy nie wiadomo,kto zechce twój numer.. - wyszczerzyła zęby,a ja nachyliłam się,by ją walnąć.Jednak siostra zrobiła unik,skubana.
-Okk.Kup mi od razu doładowanie. Będę dzwonić do pani Crushville. Obiecałam jej to.
-Nie ma problemu. Lyps, jeśli masz czas i chęć, ogarnij trochę salon,co ? Harry będzie o 2.
Chwyciła torbę,wcisnęła na nogi szpilki, i wyleciała z domu.
Harry ? Hahahaha! Czyli miałam się spodziewać okularnika wprost z Hogwartu ? Sorry Cindy,czarodzieje mnie nie kręcą..
Rozleniwionym krokiem poszłam do małego pokoiku(jeśli można nazwać to pokoikiem) i wyciągnęłam z niego odkurzacz. Po kilku minutach podłogę miałam z głowy. Po wyniesieniu odkurzacza ułożyłam poduszki, z lady pozbierałam wszystkie talerze i śmieci <Cindy nigdy nie była zbyt porządkową osobą..>. Po wszystkim odpaliłam sobie plazmę. Akurat na animal planet leciało coś o lemurach. Kocham te stworzonka. Są takie słodkie!
Tak czy siak, po dwóch minutach zrobiłam się senna. Już zamykałam oczęta, gdy usłyszałam dzwonek.
-Cin ! przecież masz klucze !- Wymruczałam sennym głosem.
-Nie gadaj tylko otwieraj ! Harry za chwilę przyjedzie !- Krzyknęła z ekscytacją. Co ona na tego chłopaczka taka napalona ?
Otworzyłam jej drzwi.
- Eclipse,piorun cię kopnął?!
Spojrzałam na nią jak na wariatkę.
- Nie,czemu ?
Wskazała palcem na moje włosy. Podeszłam do lusterka. Zobaczyłam tylko moją drobną twarz i... czerwoną szopę. Aghrr ! Pobiegłam do swojego pokoju,zasiadłam przed toaletką i sięgnęłam po szczotkę.Dokładnie rozczesałam włosy. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na duży zegar nad moim łóżkiem. Była druga.Harry Potter już przyszedł! Usłyszawszy męski głos, wyszłam z pokoju.
-Lyps, poznaj Harry'ego Styles'a. Harry,to moja siostra Eclipse.
Chłopak obdarzył mnie ciepłym uśmiechem, i wyciągnął dłoń.
-Miło mi cię poznać,Eclipse.
-Eeemm,ta,mi również.-uścisnęłam jego dłoń,lecz się nie uśmiechnęłam. Wyglądał na typowego podrywacza. Miał około metra osiemdziesiąt, urocze brązowe loki. Zielone oczy wpatrywały się we mnie.Ubrany był w granatowy T-shirt i jasne spodnie z opuszczonym krokiem. Miał też na sobie białe conversy. Hmm.. nie było tak źle.
Zorientowawszy się,iż lustruję go wzrokiem,uśmiechnął się zawadiacko i przemówił.
-Wiem,że jestem seksowny,uroczy i takie tam,ale nie musisz mnie rozbierać wzrokiem.
-Taa,jesteś tak uroczy,że aż mi się chce rzygać.- spojrzałam nań z sztucznym uśmieszkiem.
-Lyps!-syknęła Cindy.-Nie słuchaj jej Harry. Może przejdźmy do salonu?- Uśmiechnęła się do chłopaka, a mnie ześwidrowała wzrokiem. Naszło ją na bycie oficjalną,czy co?
Rzuciłam chłoptasiowi wredne spojrzenie i udałam się do swojej sypialni. Rzuciłam się na łóżko i wsadziłam do uszu słuchawki. Włączyłam swoją ulubioną piosenkę i zamknęłam oczy.
Nagle usłyszałam pukanie.
-Mogę wejść?-usłyszałam głos Harry'ego...
środa, 2 maja 2012
rozdział 1
*2 godziny później*
Po wyjściu z samolotu musiałam czekać 10 minut na siostrę,która jak zwykle pomyliła drogi. Siedziałam na ławce i myślałam. Przypomniał mi się tata; ot tak. Po prostu stanęła mi przed oczami jego wiecznie uśmiechnięta twarz. Poczułam łzy cieknące mi po policzkach. Nagle usłyszałam krzyk. Tak,to z pewnością była Cindy. Jej piskliwy głosik rozpoznałabym zawsze i wszędzie. Pomachałam do niej,po czym wstałam z ławki, i podążyłam z nieco spuszczoną głową w stronę mojej siostry. W pewnym momencie poczułam wibracje w mojej prawej kieszonce.Wyciągnęłam telefon,by odczytać smsa i...
Jeb. Czy ja kurwa wyglądam na niewidzialną ?!
Poczułam pod sobą zimną podłogę. Moje oczy automatycznie się zamknęły.
-Heej ty ! żyjesz ?- usłyszałam ciepły,męski głos. Otworzyłam oczy. Ujrzałam chłopaka,dosyć wysokiego. Miał bardzo ładne brązowe oczy. Gdy się nade mną pochylił,jeden kosmyk czarnych włosów oddzielił się od reszty i opadł nieznajomemu na czoło. Ten błyskawicznie poprawił fryzurę i z powrotem skierował wzrok na mnie.
-Eee... tak sądzę.. Przepraszam,że na ciebie wpadłam..- wymamrotałam,wstając. Jednak gdy tylko stanęłam, nogi ugięły się pode mną. Tym razem jednak przystojny nieznajomy złapał mnie, i jak gdyby nic wziął na ręce i posadził na ławce. Wtedy z tłumu wyłoniła się Cindy.
- Boże,Eclipse ! Nic ci nie jest ?!- Pisnęła i uklękła przy mnie. Spojrzała na chłopaka stojącego obok.- Cześć.- uśmiechnęła się do Mulata, po czym popatrzyła na mnie. Chodzisz z nim ? - wyszeptała ze szczerym zaskoczeniem. Nieznajomy zaśmiał się,a ja strzeliłam buraka.
- Zamknij się ! nie znam go.. - syknęłam.
- Niestety nie.- mrugnął do mnie i obdarował serdecznym uśmiechem.- cóż,wybaczcie, ale na mnie już pora. - Skierował wzrok na 4 śmiejące się postacie. Pożegnał się z nami i odszedł w stronę swoich znajomych.
Cindy pomogla mi wstać.
-Tak w ogóle to wszystkiego najlepszego,siostrzyczko.- Uściskała mnie MOCNO i wręczyła mi małe pudełeczko. Otworzyłam pakunek i ujrzałam złoty łańcuszek z zawieszką - połówką serca, na której widniał jakiś napis.
-Eeee.. Cin, czy to nie jest wybrakowane ?- wymruczałam cicho. Siostra zaczęła się śmiać.Miała słodki śmiech. Brzmiał jak tysiące małych dzwoneczków. Gdy się opanowała, zaczęła dłubać w swoim dekolcie. Ludzie przechodzący po lotnisku patrzyli na nią jak na debilkę. Po chwili pokazała mi dłoń,na której leżał łancuszek z druga połówką serca. Gdy połączyłam je ze swoim, ukazał się czytelny już napis: 'Cindy & Eclipse. Two bodies, one heart.' Łza zakręciła mi się w oku.
-Oj nie płacz już! Chodźmy do domu.- Objęła mnie ramieniem i udałyśmy się do samochodu. Gdy zobaczyłam auto siostry,szczęka mi opadła. Na parkingu stała czarna Mazda rx8.
- Wooooow. - szepnęłam.
- Tak wiem.. Moje małe cudeńko! - wymruczała, otwierając drzwi. Wsiadłyśmy do środka.W trakcie jazdy patrzyłam na palące się lampy.I znowu wspomnienia wróciły.. Przypomniały mi się wieczorne spacery po naszym rodzinnym Liverpoolu, nasze wizyty u babci w Polsce..Przypomniał mi się ten chłopak,który dziś ze mną rozmawiał.Było w nim coś.. dziwnie znajomego. 'Ale cóż..'-pomyślałam-' i tak już nigdy go nie spotkam'.
Dojechałyśmy na miejsce. Zdziwiło mnie to,że moja dziana(swoją drogą,ciekawiło mnie, czy jest już milionerką..) siostrzyczka mieszka w takiej zabitej dechami kamiennicy.Mimo to nie odezwałam się,by nie zranić jej uczuć. Bez słowa podążyłyśmy ku starym drzwiom. Udałyśmy się na czwarte piętro budyneczku. Cindy otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka.Po raz drugi tego dnia szczęka opadła mi na samą ziemię.
Mieszkanie,mimo,że malutkie, było przepiękne. Ściany salonu były pokryte tapetą w pionowe, złoto-czerwone pasy. W kącie stała skórzana sofa,nieopodal niej wielka wieża stereo. Na ścianie na przeciwko wisiała wielka plazma.
- Robi wrażenie,co ? - Spytała Cindy, po długiej chwili milczenia.
- I to jakie.. -wymruczałam.- to gdzie będzie mój pokój ?
- Tutaj.- siostra wskazała ręką na pokoik tuż obok kuchnio-jadalni. Weszłam do środka. Pokój miał niebieskie ściany,na ktorych poprzyklejano tysiące złotych naklejek. Małe okienko przyozdobione było złocistą firaneczką z błękitną zasłoną. Spore łóżko przykryto granatowym futrzastym kocem. na biurku stały białe róże,a obok nich leżał tablet. popchnęłam walizkę w kąt i położyłam się na łóżku. Dopiero wtedy zauważyłam,że sufit został perfekcyjnie obity panelami. Leżałam tak sobie,podziwiając księżyc,który spoglądał na mnie zza szyby małego okna. Po kilku minutach w progu ukazała się Cin.
-Nie jesteś głodna ? - Zapytała z uśmiechem. - Zamówiłam pizzę- poruszyła znacząco brwiami. Zachichotałam.
- Za chwilę przyjdę,muszę tylko się przebrać- odpowiedziałam. Siostra skinęła głową, po czym powróciła do oglądania jakiejś hiszpańskiej telenoweli. ''Może nie będzie aż tak źle...'' pomyślałam,ściągając ciuchy. Uśmiechnęłam się do sufitu z nadzieją,iż rodzice patrzą na mnie i wiedzą,że tęsknię.
Po wyjściu z samolotu musiałam czekać 10 minut na siostrę,która jak zwykle pomyliła drogi. Siedziałam na ławce i myślałam. Przypomniał mi się tata; ot tak. Po prostu stanęła mi przed oczami jego wiecznie uśmiechnięta twarz. Poczułam łzy cieknące mi po policzkach. Nagle usłyszałam krzyk. Tak,to z pewnością była Cindy. Jej piskliwy głosik rozpoznałabym zawsze i wszędzie. Pomachałam do niej,po czym wstałam z ławki, i podążyłam z nieco spuszczoną głową w stronę mojej siostry. W pewnym momencie poczułam wibracje w mojej prawej kieszonce.Wyciągnęłam telefon,by odczytać smsa i...
Jeb. Czy ja kurwa wyglądam na niewidzialną ?!
Poczułam pod sobą zimną podłogę. Moje oczy automatycznie się zamknęły.
-Heej ty ! żyjesz ?- usłyszałam ciepły,męski głos. Otworzyłam oczy. Ujrzałam chłopaka,dosyć wysokiego. Miał bardzo ładne brązowe oczy. Gdy się nade mną pochylił,jeden kosmyk czarnych włosów oddzielił się od reszty i opadł nieznajomemu na czoło. Ten błyskawicznie poprawił fryzurę i z powrotem skierował wzrok na mnie.
-Eee... tak sądzę.. Przepraszam,że na ciebie wpadłam..- wymamrotałam,wstając. Jednak gdy tylko stanęłam, nogi ugięły się pode mną. Tym razem jednak przystojny nieznajomy złapał mnie, i jak gdyby nic wziął na ręce i posadził na ławce. Wtedy z tłumu wyłoniła się Cindy.
- Boże,Eclipse ! Nic ci nie jest ?!- Pisnęła i uklękła przy mnie. Spojrzała na chłopaka stojącego obok.- Cześć.- uśmiechnęła się do Mulata, po czym popatrzyła na mnie. Chodzisz z nim ? - wyszeptała ze szczerym zaskoczeniem. Nieznajomy zaśmiał się,a ja strzeliłam buraka.
- Zamknij się ! nie znam go.. - syknęłam.
- Niestety nie.- mrugnął do mnie i obdarował serdecznym uśmiechem.- cóż,wybaczcie, ale na mnie już pora. - Skierował wzrok na 4 śmiejące się postacie. Pożegnał się z nami i odszedł w stronę swoich znajomych.
Cindy pomogla mi wstać.
-Tak w ogóle to wszystkiego najlepszego,siostrzyczko.- Uściskała mnie MOCNO i wręczyła mi małe pudełeczko. Otworzyłam pakunek i ujrzałam złoty łańcuszek z zawieszką - połówką serca, na której widniał jakiś napis.
-Eeee.. Cin, czy to nie jest wybrakowane ?- wymruczałam cicho. Siostra zaczęła się śmiać.Miała słodki śmiech. Brzmiał jak tysiące małych dzwoneczków. Gdy się opanowała, zaczęła dłubać w swoim dekolcie. Ludzie przechodzący po lotnisku patrzyli na nią jak na debilkę. Po chwili pokazała mi dłoń,na której leżał łancuszek z druga połówką serca. Gdy połączyłam je ze swoim, ukazał się czytelny już napis: 'Cindy & Eclipse. Two bodies, one heart.' Łza zakręciła mi się w oku.
-Oj nie płacz już! Chodźmy do domu.- Objęła mnie ramieniem i udałyśmy się do samochodu. Gdy zobaczyłam auto siostry,szczęka mi opadła. Na parkingu stała czarna Mazda rx8.
- Wooooow. - szepnęłam.
- Tak wiem.. Moje małe cudeńko! - wymruczała, otwierając drzwi. Wsiadłyśmy do środka.W trakcie jazdy patrzyłam na palące się lampy.I znowu wspomnienia wróciły.. Przypomniały mi się wieczorne spacery po naszym rodzinnym Liverpoolu, nasze wizyty u babci w Polsce..Przypomniał mi się ten chłopak,który dziś ze mną rozmawiał.Było w nim coś.. dziwnie znajomego. 'Ale cóż..'-pomyślałam-' i tak już nigdy go nie spotkam'.
Dojechałyśmy na miejsce. Zdziwiło mnie to,że moja dziana(swoją drogą,ciekawiło mnie, czy jest już milionerką..) siostrzyczka mieszka w takiej zabitej dechami kamiennicy.Mimo to nie odezwałam się,by nie zranić jej uczuć. Bez słowa podążyłyśmy ku starym drzwiom. Udałyśmy się na czwarte piętro budyneczku. Cindy otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka.Po raz drugi tego dnia szczęka opadła mi na samą ziemię.
Mieszkanie,mimo,że malutkie, było przepiękne. Ściany salonu były pokryte tapetą w pionowe, złoto-czerwone pasy. W kącie stała skórzana sofa,nieopodal niej wielka wieża stereo. Na ścianie na przeciwko wisiała wielka plazma.
- Robi wrażenie,co ? - Spytała Cindy, po długiej chwili milczenia.
- I to jakie.. -wymruczałam.- to gdzie będzie mój pokój ?
- Tutaj.- siostra wskazała ręką na pokoik tuż obok kuchnio-jadalni. Weszłam do środka. Pokój miał niebieskie ściany,na ktorych poprzyklejano tysiące złotych naklejek. Małe okienko przyozdobione było złocistą firaneczką z błękitną zasłoną. Spore łóżko przykryto granatowym futrzastym kocem. na biurku stały białe róże,a obok nich leżał tablet. popchnęłam walizkę w kąt i położyłam się na łóżku. Dopiero wtedy zauważyłam,że sufit został perfekcyjnie obity panelami. Leżałam tak sobie,podziwiając księżyc,który spoglądał na mnie zza szyby małego okna. Po kilku minutach w progu ukazała się Cin.
-Nie jesteś głodna ? - Zapytała z uśmiechem. - Zamówiłam pizzę- poruszyła znacząco brwiami. Zachichotałam.
- Za chwilę przyjdę,muszę tylko się przebrać- odpowiedziałam. Siostra skinęła głową, po czym powróciła do oglądania jakiejś hiszpańskiej telenoweli. ''Może nie będzie aż tak źle...'' pomyślałam,ściągając ciuchy. Uśmiechnęłam się do sufitu z nadzieją,iż rodzice patrzą na mnie i wiedzą,że tęsknię.
prolog.
Otworzyłam oczy. Usiadłam na miękkim materacu i przeciągnęłam się. Spojrzałam na kalendarz. 18 maja.
No tak.. świetnie. Wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy,otworzyłam ją i cicho jęknęłam. Kolejny dzień,ten sam dylemat. W co się ubrać ? Po godzinie namysłu (dosłownie,po godzinie..) wyciągnęłam z garderoby białą bluzkę z żabotem, karmelowe rurki i ukochane białe szpilki. Włosy upięłam w luźny kok. Usiadłam przed lusterkiem.
-O.Mój.Boże. - wyszeptałam z przerażeniem. Wyglądałam,jakbym ostro dostała po mordzie. Sięgnęłam po fluid. Nienawidziłam co prawda makijażu,ale tym razem musiałam zrobić wyjątek. W momencie,gdy wstawałam z krzesła, do pokoju wbiegła Pani Crushville.
-Eclipse,dziecino kochana! Za godzinę masz samolot! Pośpieszże się !- pisnęła kobiecina, po czym wydreptała z mojej sypialni. Założyłam słuchawki, puściłam 'Final Goodbye' Rihanny, chwyciłam walizkę i wyszłam powolnym krokiem z pokoju. Wspomnienia wróciły...Ból wrócił..
________________________________
tak w ogóle to cześć ! :D Jestem Olka,i mam zaszczyt pisać swoje marne wypociny w tym oto blogu. Prolog taki krótki,bo w ostatnim momencie odleciała mi wena xd enjoy ! :)
No tak.. świetnie. Wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy,otworzyłam ją i cicho jęknęłam. Kolejny dzień,ten sam dylemat. W co się ubrać ? Po godzinie namysłu (dosłownie,po godzinie..) wyciągnęłam z garderoby białą bluzkę z żabotem, karmelowe rurki i ukochane białe szpilki. Włosy upięłam w luźny kok. Usiadłam przed lusterkiem.
-O.Mój.Boże. - wyszeptałam z przerażeniem. Wyglądałam,jakbym ostro dostała po mordzie. Sięgnęłam po fluid. Nienawidziłam co prawda makijażu,ale tym razem musiałam zrobić wyjątek. W momencie,gdy wstawałam z krzesła, do pokoju wbiegła Pani Crushville.
-Eclipse,dziecino kochana! Za godzinę masz samolot! Pośpieszże się !- pisnęła kobiecina, po czym wydreptała z mojej sypialni. Założyłam słuchawki, puściłam 'Final Goodbye' Rihanny, chwyciłam walizkę i wyszłam powolnym krokiem z pokoju. Wspomnienia wróciły...Ból wrócił..
________________________________
tak w ogóle to cześć ! :D Jestem Olka,i mam zaszczyt pisać swoje marne wypociny w tym oto blogu. Prolog taki krótki,bo w ostatnim momencie odleciała mi wena xd enjoy ! :)
Bohaterowie ;)
ur. 18 maja 1994 roku. Mieszka w Liverpoolu. Śmierć rodziców sprawia,że staje się ona pesymistką. Perspektywa mieszkania ze zbyt energiczną siostrą przyprawia ją o dreszcze.
Cindy Hewstorn
ur. 2 września 1991 roku. Siostra Eclipse. Pracuje w dużej Londyńskiej firmie. Po śmierci rodziców postanawia zająć się młodszą siostrą.
One Direction
Popularny brytyjsko-irlandzki boys band. Podczas pobytu w Londynie znajdują ich fanki. Chłopcy w obawie o swoje bezpieczeństwo ukrywają się w kamiennicy, w której mieszkają siostry Hewstorn.
Subskrybuj:
Posty (Atom)