[muzyka] [muzyka2]
Operacja trwała stanowczo za długo. Siedziałam(nadal zapłakana) pod drzwiami sali operacyjnej. Chłopcy nie mogli usiedzieć w miejscu,toteż chodzili po korytarzu. Tylko Harry usiadł obok mnie i mocno przytulił. Szeptał,że będzie dobrze,że niedługo wyprowadzą go z sali,i będziemy żyć razem już na zawsze. Mówiąc to ostatnie,dziwnie posmutniał. Udałam,że nie widzę,bo stwierdziłam,iż nie warto wgłębiać się w ten temat ze względu na Zayn'a. Wtuliłam się w Hazzę i zamknęłam oczy z nadzieją,że czas upłynie szybciej,jeśli zasnę.
-Obudzisz mnie,jak będzie po wszystkim?- wyszeptałam w jego ramię. Przytaknął. Ułożyłam się więc wygodnie i odpłynęłam w ciemną otchłań..
***
Poczułam lekkie szturchnięcie.
-Lyps, wstawaj. Operacja skończyła się kilka minut temu. Możemy odwiedzić Zayn'a. - Harry mówił smutnym,lecz nadal ciepłym tonem. Chciałam wstać,lecz gdy tylko uniosłam głowę,poczułam okropny ból w skroniach i z powrotem upadłam na krzesło. Stojący obok Styles'a blondas pomógł mi wstać. Uśmiechnęłam się do niego lekko i podążyłam do Zayn'a , trzymając się Hazzy i Niall'a.Gdy dotarliśmy na miejsce, w moim sercu błysnęła iskierka nadziei. Pomachałam do Loui'ego i Liam'a, po czym skierowałam wzrok na Malik'a. Wyglądał prawie normalnie. Policzki miał lekko rumiane,na twarzy widniał lekki uśmiech. Brązowe oczy błądziły wzrokiem po ścianach. Gdy ujrzały mnie, poczułam falę ciepła na moim ciele.Nie lubiłam patrzenia na mnie w taki sposób. Było to krępujące.Chłopak wpatrywał się we mnie. Nasze spojrzenia się zetknęły, a ja, trochę zawstydzona, obdarzyłam czarnowłosego anioła najsłodszym uśmiechem,na jaki mnie było stać. Harry przyglądał się nam dziwnym wzrokiem.
-Jak się czujesz ?- zapytałam,podchodząc do Mulata. Liam zwolnił dla mnie krzesło obok łóżka. Podziękowałam,i usiadłam na nim.
-Dobrze. Jestem zdrów jak ryba.No.. prawie. Prawdopodobnie już dziś wypiszą mnie z tego okropnego -tu wzdrygnął się- szpitala.
-I z tego powodu robimy małą domóweczkę. Oczywiście Ty i Cindy jesteście zaproszone- rzekł Louis. Zaśmiałam się.
-Cieszę się,że już dobrze. -pogłaskałam czule jego dłoń. Spojrzał na mnie. Miał takie same serdeczne spojrzenie,jak mój ojciec.. Łza zakręciła mi się w oku. Po chwili zaczęła płynąć po moim policzku. Zayn zauważył to,tak samo jak reszta chłopców. Wszyscy dziwnie na mnie popatrzyli, a chory czule otarł łezkę z mojej twarzy.
-Co się stało?- zapytał zmartwiony.
-Nic.. Ja.. muszę wyjść..- wstałam z krzesła i praktycznie wybiegłam z sali. Usłyszałam za sobą krzyk,lecz nie zatrzymałam się.. W biegu wpadłam na jakiegoś pana. -O boże.. przepraszam pana! Nie chciałam.. - Ujrzałam lekarza na oko po 60, z dającą się we znaki siwizną i zmarszczkami na twarzy. Wyglądał na miłego mężczyznę.
-Nic się nie stało,panienko. -Przyglądał mi się uważnie. Nerwowym gestem odgarnęłam czerwony kosmyk z twarzy. -Chwila.. Pani zapewne jest Eclipse Hewstorn,prawda ?
-We własnej osobie.-Wysiliłam się i posłałam lekarzowi uśmiech.
-Jest pani dziewczyną pana Malik'a ?
-Powiedzmy.. A czy coś się stało ?- zaczynałam się bać.
-Właściwie to tak. Zapraszam panią do gabinetu.-spojrzał na moje nadal mokre policzki i dodał- nie zajmę pani dużo czasu..
Poprowadził mnie do małego pomieszczenia. Okazało się,że miły staruszek był ordynatorem szpitala,a także lekarzem mojego anioła.(tak wiem,przesłodzone..ale inaczej nie dało się go nazwać)
Mężczyzna usiadł za biurkiem,otworzył jedną z szuflad i zaczął w niej grzebać. Po chwili wyciągnął teczkę,w której,jak się domyśliłam,były umieszczone dane Zayn'a.
-Jak zapewne pani wie..-zaczął,lecz mu przerwałam.
-Mogłabym prosić,by nie mówił pan do mnie 'pani' ?
-Dobrze. Więc..Jak zapewne wiesz, dziś twój chłopak miał operację na serce.
-Tak,wiem o tym.
-Podczas operacji nasi lekarze.. Interesujesz się medycyną?
-Szczerze to ani trochę.. W szkole byłam słaba z biologii, chemii itp.
-W sumie lepiej dla mnie, nie muszę dużo tłumaczyć.. Powiem w skrócie. Panu Malik'owi zostało pół roku życia.
Zatkało mnie.
-M..Może pan powtórzyć ?-Łzy napływały mi do oczu.
-Twojemu chłopakowi pozostało około 180 dni do śmierci.
-I przez tyle czasu nie uda się mu pomóc ?! CO TO MA KURWA BYĆ ?! ŻARTY JAKIEŚ ?!
-Przykro mi.. Chciałbym też prosić o dyskrecję.. Chyba nie chcesz,żeby twój chłopak ostatnie miesiące życia spędził w rozpaczy.. ?
-Nie, nie chcę.. -syknęłam i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. Wybiegłam ze szpitala,mijając salę Zayn'a. Łzy ciekły mi po twarzy strumieniami. Pobiegłam do najbliższego sklepu i kupiłam paczkę żyletek. Wezwałam taksówkę,by zawiozła mnie do domu. Wiedziałam,że Cindy wróci dziś późno,tymczasem była dopiero 16. Otworzyłam drzwi, po czym weszłam do mieszkania.Podreptawszy do łazienki,ściągnęłam z siebie ciuchy, po czymweszłam do wanny. Sięgnęłam do kieszeni rurek po żyletki. Wyjęłam jedną. Przejechałam lekko po palcu wskazującym. Natychmiast ukazała się kropla krwi.
-dobre są..-syknęłam. Odłożyłam na chwilę narzędzie. Odkręciłam kran. Gdy wanna była już pełna, zakręciłam kurek i położyłam się. Ponownie chwyciłam żyletkę, i zrobiłam sporą kreskę na lewej ręce. Czerwona ciecz skapywała obficie do wody. Patrzyłam na to zjawisko jak zahipnotyzowana.. Ból w ranie nasilał się. Było tak,jak chciałam..Owinęłam rękę ręcznikiem.Wyskoczyłam na chwilę z wanny i udałam się do salonu po jakiś trunek. Złapałam pierwszą lepszą butelkę i wróciłam do łazienki. Rozłożyłam się. Patrzyłam,jak plama na ręczniku robi się coraz większa. Zdjęłam go. umyłam rękę gorącą wodą. Niemiłosiernie piekło,lecz ból sprawiał mi przyjemność. Pozwalał zapomnieć o tym, o czym myśleć nie chciałam.
Otworzyłam butelkę. Wypiłam połowę zawartości. Po kilku minutach zaczęło mi szumieć w głowie. Schowałam więc dobrze żyletki,wiedząc,że Cindy będzie przeprowadzać śledztwo,jesli mnie przyłapie. Gdy było po wszystkim, spuściłam purpurową wodę, i nalałam czystej. Nie myślałam,co robię. Liczyło się tylko jedno: zapomnienie o wszystkim. Przejechałam palcem po ranie - już prawie nie krwawiła.Postanowiłam więc się przespać. Szum w głowie stawał się nieznośny. Czułam też pulsowanie w skroniach. 'Może i ja umieram? ', pomyślałam z nadzieją.
Zamknęłam oczy. Pozwoliłam wspomnieniom wrócić. Przelatywały w mojej głowie niczym samoloty.. Dzieciństwo.. Śmierć rodziców.. przyjazd do Londynu.. Poznanie Zayn'a... Dzisiejsze wieści.. Z każdą minutą coraz bardziej osuwałam się po ściance wanny..W końcu kompletnie zanurzylam się w wodzie. Już zaczynało brakować mi powietrza,gdy usłyszałam dźwięk kluczyków wsadzanych w otwór w drzwiach.. Cindy..
----------------------
taki ponury rozdzialik ;) za błędy przepraszam, miłego czytania ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz