środa, 23 maja 2012

rozdział 7.

-Eclipse? Jezus Maria,ty żyjesz! Co ci się stało?!- piszczała moja siostra, przyglądając mi się z wybałuszonymi oczami.  Podniosłam się z kanapy i usiadłam na oparciu. Na mojej ręce ujrzałam lekko zakrwawiony bandaż.-Musiałam to zrobić. Rana wyglądała okropnie. Coś ty sobie zrobiła ?
-Co ? Aaaa..Gdy wracałam do domu, Upadłam na kawałek szkła. Natychmiast je wyjęłam i pobiegłam do mieszkania.Weszłam do wanny,bo chciałam przemyć ranę.I jakoś tak zakręciło mi się w głowie..
-Boże, Lyps.. Ty to masz szczęście. Chodź,zmienię Ci opatrunek.-Cindy pociągnęła mnie do łazienki. Wyciągnęła apteczkę i starannie zdjęła bandaż,po czym założyła nowy. Po 'operacji' zostawiła mnie na chwilę,po czym przyniosła mi jakieś ciuchy.
-To na imprezę. Musisz olśnić Zayn'a.-wyszczerzyła się.-Wykąp się. Tylko szybko, bo mam plan,co zrobić z twoimi włosami.-i znowu posłała mi ten swój cwaniacki uśmieszek.
-NIE ! Sama się tym zajmę.
-Ale Lyps..-zrobiła usta w ciup.
-Nie. A teraz,proszę, wyjdź. Chcę się wykąpać.
-Myślisz że ja cię nigdy nago nie widziałam?
-Mam nadzieję. No już,precz,potworze!-wypchnęłam zrozpaczoną siostrę z łazienki.

                                                                   ***
Po godzinie byłyśmy gotowe. Ja ubrana w ciuchy od Cindy i uczesana w luźny kok,siostra zaś w całkiem ciekawy zestaw. Cindy musiała poświęcić dodatkowe 10 minut na makijaż, ja natomiast tylko musnęłam usta pomadką, a rzęsy tuszem. Zamknąwszy drzwi,wyszłyśmy z mieszkania. Dzięki Bogu od domu chłopaków dzieliło nas tylko kilkanaście schodków.
-Pięknie wyglądasz.-szepnęła, szturchając mnie w ramię.
-Ty też.-uśmiechnęłam się,poprawiając grzywkę. Poczułam okropny ból w ręce.- Ehh,ta rana psuje imprezę..
-Było na siebie uważać!-zaśmiała się siostra,dzwoniąc do drzwi chłopaków. Otworzył nam Louis. Na widok Cindy od razu się uśmiechnął, a jej twarz zalała się rumieńcem. Zrobiłam w myślach 'awwwww'.
-Cześć,wchodźcie.- powiedział gościu w paskach.
Obie skinęłyśmy głowami. W salonie było słychać muzykę,toteż tam się udałyśmy.
Zobaczyłam go. Nagle wszystko przestało się liczyć. Stał tam z Harry'm, śmiał się. Był normalnym sobą..Myśl,że miałam go stracić przyprawiała mnie o dreszcze. Gdy zorientował się,że na niego patrzę, podszedł do mnie. Pocałował mnie w policzek na powitanie,a ja poczułam motylki w brzuchu.
-Jak tam?- puścił do mnie oko.
-Okej.
-Humor już lepszy ?
-Tak,zdecydowanie.
Nagle rozbrzmiały pierwsze słowa jakiejś powolnej piosenki.Zayn ujął moją dłoń.
-Zatańczysz?-zapytał.
Przytaknęłam. Delikatnie przysunął mnie do siebie. Zaczęliśmy bujać się we wszystkie strony. Nawet nie wiem kiedy przytuliłam chłopaka. Jemu najwidoczniej to nie przeszkadzało, bo zrobił to samo. W pewnym momencie poczułam jego oddech na moim policzku
-Popatrz..-wyszeptał,kierując wzrok przed siebie. Obejrzałam się. W kącie, na sofie,siedzieli Lou i Cindy.Szeptali sobie coś do ucha i śmiali się. Uśmiechnęłam się, po czym z powrotem skierowałam wzrok na Zayn'a. Patrzyliśmy sobie w oczy,nadal tańcząc. Obok nas bujali się Liam i jego prześliczna towarzyszka.Chyba nazywała się Danielle? W zamyśleniu potknęłam się o własną nogę. Gdyby nie Malik,leżałabym na podłodze. W ostatniej chwili złapał mnie. Szacun dla niego za refleks.Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej niż wcześniej. Objął mnie dosyć mocno,tak, bym nie zrobiła sobie krzywdy. Nadal patrząc mi w oczy,zaczął zbliżać swoją twarz do mojej.Nasze czoła i nosy się stykały.. Gdy Zayn już lekko musnął moją wargę, podbiegła Cindy. Spiorunowałam ją wzrokiem,a ona tylko się zaśmiała.
-Trzeba ci zmienić opatrunek.-powiedziała,ciągnąc mnie do,jak mi się zdawało,łazienki.Chłopak potrząsnął głową i popatrzył na mnie dziwnie.
-Jaki opatrunek?- zapytał zdziwiony. Uniosłam rękę. Wytrzeszczył oczy. -Co ci...-zaczął,lecz Cindy mu przerwała.
-Długa historia. Chodź,Lyps.
-Cindy,ja to zrobię.Idź do Louis'a.
-Na pewno.. ?
-Tak!-syknęliśmy z Zayn'em jednocześnie,po czym posłaliśmy sobie rozbawione spojrzenia.
-Okej..-pisnęła Cin, i udała się do oglądającego film Paskomaniaka.
Poszliśmy do łazienki, która okazała się jedną z dwóch.Była całkiem duża. Mogłoby się w niej zmieścić z 20 osób naraz..
Malik otworzył dużą szafkę,stojącą obok umywalki, i wyciągnął apteczkę. Machnął do mnie ręką,bym podeszła, i to właśnie zrobiłam.
-Może troszkę zaboleć. Jeśli chcesz,to trzymaj mnie za rękę.-powiedział z uśmiechem na twarzy. Ujęłam jego dłoń. Była duża..i ciepła.Drugą opierałam się o umywalkę. Zayn ostrożnie zdjął bandaż. Rzeczywiście, trochę kuło. Jednak nie zwróciłam na to uwagi. Byłam zbyt zajęta przyglądaniu się chłopakowi.Zachowywał się jak doświadczony lekarz. Wszystko robił wyjątkowo delikatnie i czule. Gdy owijał rękę bandażem, spojrzał na mnie kątem oka i zaśmiał się.Zrobiłam dziwną minę,która całkiem go rozbawiła.Zaczął się rechotać jak kretyn,ale szybko przestał.-Co tak patrzysz ? Mów, jak to zrobiłaś ?
-Miałam mały wypadek.. -skrzywiłam się.-O boże.. boli!-zrobiłam smutną minkę.-I nikt mi nie da buziaka,żeby przestało..-udałam szloch.Przymknęłam oczy,by zobaczyć jego reakcję, ciągle udając płacz. Chłopak zaczął się zbliżać.Ruszał ustami-prawdopodobnie liczył kroki.Jeden..Drugi..Trzeci.. Przy czwartym nasze nogi już się stykały. Położył dłonie na moich policzkach. Był coraz bliżej. Po kilku sekundach czułam już tylko jego oddech na swojej twarzy. Przejechał kciukiem po mojej powiece,więc domyśliłam się,że mnie przyłapał. Otworzyłam oczy. W jego własnych ujrzałam niepewność. Pogładziłam spoczywające na moich policzkach dłonie Zayn'a, po czym ledwo zauważalnie skinęłam głową.
W końcu zebrał się na odwagę. Na krótki moment wpił się w moje usta,a potem odsunął tak,że nasze twarze dzieliło około 3 centymetrów.
-Więcej?-wymruczał.
-Więcej.-wyszeptałam,przesuwając palcem po jego policzku. Uśmiechnął się,po czym przycisnął mnie do ściany,unosząc lekko. Złożył pocałunek na moim lewym obojczyku, by później kierować się coraz wyżej ku wargom. Był ostry i czuły jednocześnie. Nasze usta były dla siebie stworzone. Nie,poprawka. Cali byliśmy dla siebie stworzeni. Nie miałam ku temu żadnych wątpliwości.Mogłabym wiecznie tkwić w tym pocałunku,lecz ktoś zapukał do drzwi.
-Cholera!-syknął Zayn.
-Spokojnie..-szepnęłam mu do ucha.
Zarumienił się.Złożył na moich wargach szybki pocałunek,po czym otworzył drzwi. Naszym oczom ukazał się Harry.
-My też mamy prawo do tej łazienki,wiecie? -zaśmiał się.
-Oj dobra..-mruknął Zayn.
-Csii.. Proszę,Hazz,możesz już wejść.-obdarzyłam Lokowatego uśmiechem, a następnie wyciągnęłam Malik'a z łazienki. Poszliśmy do jego pokoju. Rozmawialiśmy całą noc,jakbyśmy znali się od zawsze...

4 komentarze:

  1. Wszystko super ekstra, mam tylko jedno małe zastrzeżenie: pisz dłuższe rozdziały! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. hah,staram się ;) jednakże ciągle coś/ktoś mnie rozprasza i wychodzi tak,że taki krótki rozdział piszę do północy xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Piszesz to wgl jeszcze?

    OdpowiedzUsuń