*2 godziny później*
Po wyjściu z samolotu musiałam czekać 10 minut na siostrę,która jak zwykle pomyliła drogi. Siedziałam na ławce i myślałam. Przypomniał mi się tata; ot tak. Po prostu stanęła mi przed oczami jego wiecznie uśmiechnięta twarz. Poczułam łzy cieknące mi po policzkach. Nagle usłyszałam krzyk. Tak,to z pewnością była Cindy. Jej piskliwy głosik rozpoznałabym zawsze i wszędzie. Pomachałam do niej,po czym wstałam z ławki, i podążyłam z nieco spuszczoną głową w stronę mojej siostry. W pewnym momencie poczułam wibracje w mojej prawej kieszonce.Wyciągnęłam telefon,by odczytać smsa i...
Jeb. Czy ja kurwa wyglądam na niewidzialną ?!
Poczułam pod sobą zimną podłogę. Moje oczy automatycznie się zamknęły.
-Heej ty ! żyjesz ?- usłyszałam ciepły,męski głos. Otworzyłam oczy. Ujrzałam chłopaka,dosyć wysokiego. Miał bardzo ładne brązowe oczy. Gdy się nade mną pochylił,jeden kosmyk czarnych włosów oddzielił się od reszty i opadł nieznajomemu na czoło. Ten błyskawicznie poprawił fryzurę i z powrotem skierował wzrok na mnie.
-Eee... tak sądzę.. Przepraszam,że na ciebie wpadłam..- wymamrotałam,wstając. Jednak gdy tylko stanęłam, nogi ugięły się pode mną. Tym razem jednak przystojny nieznajomy złapał mnie, i jak gdyby nic wziął na ręce i posadził na ławce. Wtedy z tłumu wyłoniła się Cindy.
- Boże,Eclipse ! Nic ci nie jest ?!- Pisnęła i uklękła przy mnie. Spojrzała na chłopaka stojącego obok.- Cześć.- uśmiechnęła się do Mulata, po czym popatrzyła na mnie. Chodzisz z nim ? - wyszeptała ze szczerym zaskoczeniem. Nieznajomy zaśmiał się,a ja strzeliłam buraka.
- Zamknij się ! nie znam go.. - syknęłam.
- Niestety nie.- mrugnął do mnie i obdarował serdecznym uśmiechem.- cóż,wybaczcie, ale na mnie już pora. - Skierował wzrok na 4 śmiejące się postacie. Pożegnał się z nami i odszedł w stronę swoich znajomych.
Cindy pomogla mi wstać.
-Tak w ogóle to wszystkiego najlepszego,siostrzyczko.- Uściskała mnie MOCNO i wręczyła mi małe pudełeczko. Otworzyłam pakunek i ujrzałam złoty łańcuszek z zawieszką - połówką serca, na której widniał jakiś napis.
-Eeee.. Cin, czy to nie jest wybrakowane ?- wymruczałam cicho. Siostra zaczęła się śmiać.Miała słodki śmiech. Brzmiał jak tysiące małych dzwoneczków. Gdy się opanowała, zaczęła dłubać w swoim dekolcie. Ludzie przechodzący po lotnisku patrzyli na nią jak na debilkę. Po chwili pokazała mi dłoń,na której leżał łancuszek z druga połówką serca. Gdy połączyłam je ze swoim, ukazał się czytelny już napis: 'Cindy & Eclipse. Two bodies, one heart.' Łza zakręciła mi się w oku.
-Oj nie płacz już! Chodźmy do domu.- Objęła mnie ramieniem i udałyśmy się do samochodu. Gdy zobaczyłam auto siostry,szczęka mi opadła. Na parkingu stała czarna Mazda rx8.
- Wooooow. - szepnęłam.
- Tak wiem.. Moje małe cudeńko! - wymruczała, otwierając drzwi. Wsiadłyśmy do środka.W trakcie jazdy patrzyłam na palące się lampy.I znowu wspomnienia wróciły.. Przypomniały mi się wieczorne spacery po naszym rodzinnym Liverpoolu, nasze wizyty u babci w Polsce..Przypomniał mi się ten chłopak,który dziś ze mną rozmawiał.Było w nim coś.. dziwnie znajomego. 'Ale cóż..'-pomyślałam-' i tak już nigdy go nie spotkam'.
Dojechałyśmy na miejsce. Zdziwiło mnie to,że moja dziana(swoją drogą,ciekawiło mnie, czy jest już milionerką..) siostrzyczka mieszka w takiej zabitej dechami kamiennicy.Mimo to nie odezwałam się,by nie zranić jej uczuć. Bez słowa podążyłyśmy ku starym drzwiom. Udałyśmy się na czwarte piętro budyneczku. Cindy otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka.Po raz drugi tego dnia szczęka opadła mi na samą ziemię.
Mieszkanie,mimo,że malutkie, było przepiękne. Ściany salonu były pokryte tapetą w pionowe, złoto-czerwone pasy. W kącie stała skórzana sofa,nieopodal niej wielka wieża stereo. Na ścianie na przeciwko wisiała wielka plazma.
- Robi wrażenie,co ? - Spytała Cindy, po długiej chwili milczenia.
- I to jakie.. -wymruczałam.- to gdzie będzie mój pokój ?
- Tutaj.- siostra wskazała ręką na pokoik tuż obok kuchnio-jadalni. Weszłam do środka. Pokój miał niebieskie ściany,na ktorych poprzyklejano tysiące złotych naklejek. Małe okienko przyozdobione było złocistą firaneczką z błękitną zasłoną. Spore łóżko przykryto granatowym futrzastym kocem. na biurku stały białe róże,a obok nich leżał tablet. popchnęłam walizkę w kąt i położyłam się na łóżku. Dopiero wtedy zauważyłam,że sufit został perfekcyjnie obity panelami. Leżałam tak sobie,podziwiając księżyc,który spoglądał na mnie zza szyby małego okna. Po kilku minutach w progu ukazała się Cin.
-Nie jesteś głodna ? - Zapytała z uśmiechem. - Zamówiłam pizzę- poruszyła znacząco brwiami. Zachichotałam.
- Za chwilę przyjdę,muszę tylko się przebrać- odpowiedziałam. Siostra skinęła głową, po czym powróciła do oglądania jakiejś hiszpańskiej telenoweli. ''Może nie będzie aż tak źle...'' pomyślałam,ściągając ciuchy. Uśmiechnęłam się do sufitu z nadzieją,iż rodzice patrzą na mnie i wiedzą,że tęsknię.
Genialne ;)
OdpowiedzUsuń